Policjanci, którzy zatrzymywali Łukasza W. twierdzą, że w trakcie aresztowania, mężczyzna przyznał się do śmiertelnego pobicia właściciela salonu gier przy ulicy Śląskiej w Kielcach. Funkcjonariusze złożyli zeznania podczas kolejnej rozprawy, w Sądzie Okręgowym w Kielcach. Proces jest konsekwencją wydarzeń z czerwca 2016 roku.
Zdaniem śledczych, tego dnia Łukasz W. przyjechał do salonu gier, w którym znajdował się jeden ze współwłaścicieli lokalu. Po krótkiej wymianie zdań, mężczyźni wyszli na zewnątrz gdzie doszło do pobicia. Prokuratura uważa, że oskarżony działał z premedytacją, a jego celem było pozbawienie życia. Dowodem na to są liczne ślady pobicia na ciele ofiary, a także to, że Łukasz W. kopał po głowie pokrzywdzonego nawet wówczas, gdy ten leżał już na ziemi. W wyniku poniesionych obrażeń mężczyzna zmarł.
Oskarżony został zatrzymany w mieszkaniu na kieleckim Barwinku, gdzie przebywał z innym mężczyzną. Policjanci zeznawali, że nie był zaskoczony ich wizytą. – Oskarżony był smutny, pogodzony z losem. Nie wiem czy był w mieszkaniu z bratem, czy ze szwagrem. Łukasz W. pożegnał się z nim, tak jak gdyby wiedział że trafi do aresztu. Wiedział także w jakiej sprawie został zatrzymany – powiedział jeden z policjantów.
Potwierdził to drugi funkcjonariusz.- Oskarżony w trakcie zatrzymania płakał. Był roztrzęsiony. Mówił, że doszło do szarpaniny, ale nie chciał nikogo zabić – dodał policjant. W czasie śledztwa, Łukasz W. oficjalnie nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i składał wyjaśnienia tylko podczas pierwszego z przesłuchań. Wcześniej był już karany za pobicie. Grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności.