Sadownicy z Sandomierszczyzny są rozgoryczeni, ponieważ nie zdążyli ubezpieczyć swoich upraw od przymrozków, których pierwsza fala nastąpiła w połowie kwietnia.
Pierwsza z pięciu firm ubezpieczeniowych, z którymi resort rolnictwa podpisał umowę w grudniu ubiegłego roku, rozpoczęła zawieranie polis z rolnikami 10 kwietnia, kolejne od 15 kwietnia.
– Wliczając do tego 14-dniowy okres karencji, kiedy zapisy umowy jeszcze nie obowiązywały, oznacza to, że świętokrzyscy sadownicy nie mogli skorzystać z odszkodowań komercyjnych, do których dopłaca rząd – wyjaśnia Marcin Piwnik, właściciel sadu, członek Zarządu Powiatu Sandomierskiego.
Winą za zaistniałą sytuację rolnicy i ubezpieczyciele obarczają Sejm, który zbyt późno – ich zdaniem – zajął się nowelizacją ustawy dotycząca państwowego wsparcia ubezpieczeń. I chociaż przepisy są korzystne dla rolników, to ustawa została znowelizowana 23 marca, następnie czekała na podpis prezydenta kolejne 10 dni i ostatecznie weszła w życie 1 kwietnia.
– Ubezpieczyciele tłumaczą, że musieli mieć kolejne dwa tygodnie na dostosowanie systemów informatycznych do nowych przepisów – mówi Ryszard Ciźla, prezes Świętokrzyskiej Izby Rolniczej.
Sadownikom pozostaje tylko wsparcie rządowe. W terenie pracują komisje do spraw szacowania szkód, a w resorcie rolnictwa przygotowano projekt rozporządzenia, zgodnie z którym będzie można ubiegać się o unijne wsparcie z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014-2020. Projekt jest w trakcie konsultacji.