Spór między Marcinem Perzem, prezesem Specjalnej Strefy Ekonomicznej „Starachowice”, a działaczami Nowoczesnej może zakończyć się ugodą. We wrześniu ubiegłego roku, świętokrzyscy przedstawiciele partii umieścili Marcina Perza na liście osób, które dostały posady w państwowych spółkach i instytucjach dzięki współpracy z partią rządzącą.
Marcin Perz poczuł się urażony, tym że jego nazwisko widnieje na liście tzw. „Misiewiczów” i złożył do sądu pozew o naruszenie jego dóbr osobistych.
Prezes specjalnej strefy wniósł o umieszczenie przeprosin w lokalnym dzienniku, oraz zasądzenie od pozwanych 10 tysięcy złotych na rzecz Fundacji „Dorośli Dzieciom”.
Dzisiaj w Sądzie Okręgowym w Kielcach odbyła się pierwsza rozprawa. Marcin Perz oświadczył, że chce zakończyć spór i wycofa pozew, jeżeli Nowoczesna oświadczy, że nie powinien znaleźć się na liście „Misiewiczów”. Dodał także, że od 2010 roku nie jest członkiem żadnej partii politycznej. – Od wielu lat sprawuję funkcje kierownicze. Zarzut braku kompetencji i powołania mnie na prezesa starachowickiej strefy, tylko na podstawie powiązań politycznych, a nie moich umiejętności jest podstawą do uznania, że moje dobra osobiste zostały naruszone – powiedział w sądzie.
Robert Karcz, pełnomocnik Nowoczesnej stwierdził, że Marcin Perz znalazł się na liście, ze względu na swoją przeszłość, ponieważ dawniej zajmował wysokie stanowiska, a zarazem obracał się w kręgach politycznych. – Wtedy powód był młodym człowiekiem, nie miał bogatego doświadczenia zawodowego i nie miał kwalifikacji, które w późniejszym czasie zdobył –dodał.
Mecenas zaznaczył, że nikt podczas ubiegłorocznej konferencji nie stwierdził, że kiedy powód objął stanowisko prezesa SSE nie miał odpowiednich kompetencji. Robert Karcz nie wyklucza zawarcia ugody, dlatego wniósł o odroczenie terminu rozprawy. Kolejna odbędzie się 26 maja.