Ponad 5 tysięcy zgłoszeń z prośbą o pomoc odnotowali od początku roku strażacy Państwowej Straży Pożarnej w Świętokrzyskiem. Nie wszystkie dotyczyły gaszenia traw, domów, czy pomocy w wypadkach drogowych. Przykładem może być interwencja w miejscowości Adamów w powiecie opatowskim.
Dziś w nocy oficer dyżurny otrzymał telefon z informacją, że w jednym z gospodarstw pojawił się bóbr. Jak się okazało zwierzę wcześniej pogryzło osobę, która próbowała je wygonić. Obawiając się agresywnego czworonoga o pomoc poproszono strażaków, którzy przyjechali na miejsce złapali i wywieźli zwierzę.
To nie jedyny przypadek nietypowej akcji strażaków. Jak informuje Paweł Ksel z Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach, w październiku 2016 roku, oficer dyżurny otrzymał zgłoszenie, że przy ulicy Starogórskiej w Kielcach koń wpadł do piwnicy budynku gospodarczego.
– Okazało się, że w betonowym stropie był drewniany właz przez który wpadło zwierzę. Strażacy wyciągnęli konia przy użyciu sprzętu hydraulicznego oraz pasów – powiedział rzecznik.
Strażacy są także wzywani do ptaków zaplątanych np. w żyłki pozostawione przez rybaków. Funkcjonariusze niejednokrotnie wyjeżdżają także do piskląt, które wypadły z gniazd i nie umieją do nich wrócić. Do oficera dyżurnego zgłaszają się także osoby, które mają problemy ze zdjęciem biżuterii, np. obrączki z opuchniętych palców.
– Te osoby najczęściej kierują się na SOR, ale okazuje się że tam nie ma specjalistycznego sprzętu, więc wzywana jest Państwowa Straż Pożarna. Biżuterię usuwamy za pomocą specjalnych nożyc – dodaje Paweł Ksel.
W 2016 roku strażacy interweniowali ponad 11 tysięcy razy. Tylko 5 tysięcy zgłoszeń dotyczyło pożarów.