Pochodzący z Wileńszczyzny, a mieszkający na stałe w Busku-Zdroju Walerian Romanowski ustanowił w lutym rekord Guinessa w 48-godzinnej jeździe rowerem w ekstremalnie trudnych warunkach zimowych.
Na trasie w syberyjskim Ojmiakonie w Jakucji, przy temperaturze dochodzącej do minus 45 stopni Celsjusza, przejechał na rowerze prawie 400 km w dwie doby. Dziś Walerian Romanowski odwiedził Urząd Marszałkowski w Kielcach, gdzie otrzymał specjalny grawerton upamiętniający jego wyczyn z podziękowaniem za promocję regionu.
– Do ustanowienia rekordu przygotowywałem się m.in. w komorze niskich temperatur na Politechnice Krakowskiej. Mieszkaliśmy tam przez dwie doby w temperaturze minus 54 stopni Celsjusza. W takich warunkach testowaliśmy również sprzęt i odzież – powiedział Walerian Romanowski.
Podczas ustanawiania rekordu kolarz korzystał ze specjalnej odzieży wyposażonej w elektroniczny i chemiczny system grzewczy. Również dieta była odpowiednio przygotowana do wysiłku i warunków w jakich funkcjonował organizm. To było przede wszystkim mięso renifera i tłuste produkty, a nie węglowodany. W ciągu 48 godzin jazdy zawodnik spożył 50 tysięcy kalorii, a mimo to schudł 4 kg.
– Pętla, na której ustanawiałem rekord liczyła ponad 3 km i wiodła przez miasto i częściowo lasem. Najtrudniejsza była jazda po świeżym śniegu, w którym często grzęzły koła. Najprzyjemniejszym momentem był sam finisz, gdzie kilkudziesięciu mieszkańców powitało mnie transparentami – mówi Walerian Romanowski.
W lecie przyszłego roku buszczanin planuje ustanowić kolejny rekord w 48-godzinnej jeździe rowerem. Tym razem w Iranie przy temperaturze przekraczającej 50 stopni Celsjusza w cieniu.