Maciej Kot wygrał konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich w południowokoreańskim Pjongczangu. To jego drugie zwycięstwo w karierze. Kamil Stoch zajął szóste miejsce, ale utrzymał prowadzenie w klasyfikacji generalnej.
Drugi był Austriak Stefan Kraft, a trzeci Niemiec Andreas Wellinger.
Po tym sukcesie biało-czerwoni mają w dorobku łącznie 69 zwycięstw w zawodach indywidualnych PŚ.
Kot po pierwszej serii zajmował czwartą pozycję. Polak w finale oddał dobry skok na odległość 110,5 m, dalej wylądowali tylko Wellinger – 112 m i Norweg Robert Johansson – 111,5 m. Po drugiej wygranej w sezonie Kot wrócił na piąte miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ, do czwartego Słoweńca Domena Prevca traci już tylko 16 pkt. Dzięki wygranej wyprzedził w PŚ trzeciego w czwartek Wellingera.
To drugi triumf Kota w karierze; pierwszy osiągnął w ostatnią sobotę w Sapporo, kiedy wygraną podzielił ze Słoweńcem Peterem Prevcem. Na podium stał wcześniej jeszcze tylko raz – w grudniu w Lillehammer był drugi.
Stoch pierwszy skok miał niezbyt udany, osiągnął tylko 100 m i plasował się na 18. pozycji. W finale dwukrotny mistrz olimpijski doleciał do 107,5 m, objął prowadzenie w konkursie i dość długo był liderem. W sumie awansował aż o dwanaście pozycji, gdyż wielu rywali miało w finale gorsze warunki wietrzne i skakało zdecydowanie słabiej niż w pierwszej próbie.
Teraz przewaga Stocha nad drugim w klasyfikacji generalnej PŚ Kraftem zmalała do 60 punktów.
Nieźle wypadł Dawid Kubacki, który zajął 8. miejsce. Po pierwszej serii był 11. – 101,5 m, w drugiej wylądował o cztery metry dalej.
Sporego pecha miał w Korei Stefan Hula. Polak w pierwszej serii skoczył 88 m i nie miał szans na awans do finału. Jednak na skutek protestu – w trakcie jego próby w torach najazdowych leżały kawałki lodu – jury wyraziło zgodę na jej powtórzenie. Skok nie był udany, po lądowaniu na 95. m Hula się przewrócił i ostatecznie był 46.
Kolejnego startu do udanych nie może zaliczyć Piotr Żyła. Po pierwszej serii, gdzie uzyskał 106,5 m był 10., w finale wylądował jednak o dziesięć metrów bliżej i spadł na 18. pozycję. Przez to stracił w klasyfikacji generalnej bezpieczną lokatę w czołowej „10”, obecnie jest jedenasty i w następnych zawodach 12 marca w Oslo będzie musiał w kwalifikacjach walczyć o prawo startu w konkursie.
Teraz „narciarska karuzela” wraca do Europy, gdzie pod koniec przyszłego tygodnia w fińskim Lahti rozpoczną się mistrzostwa świata. Do końca sezonu PŚ pozostało sześć konkursów indywidualnych.