Policja i prokuratura wyjaśniają okoliczności tragedii, do jakiej doszło wczoraj w jednym z mieszkań w bloku przy ulicy Daszyńskiego w Kielcach. Znaleziono tam zwłoki 5-letniego chłopca i 15-letniej dziewczyny oraz ciężko ranną 41-letnią kobietę ich matkę.
Kobieta, która została natychmiast odwieziona do szpitala, przeżyła, i jest pod opieką lekarzy informuje Anna Mazur-Kałuża, rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach. „Kobieta przebywa w Klinice Anestezjologii i Intensywnej Terapii. Jest w trakcie leczenia. Ze względu na tajemnicę lekarską nie możemy udzielić więcej informacji” - mówi Anna Mazur-Kałuża.
O tragedii poinformował policję i pogotowie mąż kobiety, który wrócił do mieszkania. Było ono zamknięte na klucz. Jak powiedział Daniel Prokopowicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Kielcach, śledczy cały czas prowadzą dochodzenia, ustalając możliwe okoliczności zdarzenia. Już wiadomo, że na ciałach dzieci były rany kłute, a matka miała rany cięte.
Prokurator nie wyklucza, że w mieszkaniu doszło do tzw. rozszerzonego samobójstwa. Oznacza to, że któraś z osób po uśmierceniu najbliższych, sama decyduje się na odebranie sobie życia. Śledczy ustalili, że rodzina pochodziła z Wrocławia. W Kielcach mieszkali od kilku lat. Rodzice byli architektami.
Mieszkańcy, z którymi rozmawiała nasza reporterka, podkreślają, że to ogromna tragedia.
Dzisiaj ma zostać także przeprowadzona sekcja zwłok, która może wyjaśnić niektóre okoliczności tragedii. Jeżeli będzie tylko tak możliwość, policjanci przesłuchają także ranną kobietę.