W tym sezonie zarówno w ekstraklasie siatkarzy, jak i siatkarek nie ma przerw technicznych. Natomiast wprowadzono 10-minutową przerwę po drugim secie. Drużyny mają wówczas obowiązek udać się do szatni i wrócić na boisko pięć minut przed rozpoczęciem gry. W piątek ta pauza okazała się zgubna dla siatkarzy Effectora.
Kielczanie po dwóch bardzo dobrych setach prowadzili ze znacznie wyżej notowanym Jastrzębskim Węglem 2:0. Po powrocie z szatni przegrali trzy następne partie i cały mecz 2:3.
– Ta przerwa zawsze będzie źle wpływać na zespoły, które prowadzą. Przez 10 minut w szatni emocje opadają, a druga drużyna ma czas, żeby się zebrać i poukładać grę – powiedział kapitan Effectora Maciej Pawliński.
Podobny przypadek był również w piątek w Rzeszowie. Asseco Resovia pierwsze dwa sety bez większych problemów, 25:18 i 25:17, wygrała z Lotosem Trefl Gdańsk. Po 10-minutowej przerwie gładko przegrała trzecią partię 17:25. Na szczęście dla kibiców na Podpromiu podopieczni Andrzeja Kowala wzięli się w garść, wygrali czwartą 25:17 i cały mecz 3:1.
W 5. kolejce siatkarze Effectora Kielce zmierzą się w środę na wyjeździe z GKS Katowice.