Piłkarze ręczni Vive Tauronu Kielce najlepszą drużyna w Europie! W finałowym meczu Ligi Mistrzów kielczanie pokonali węgierski MVM Veszprem 39:38 (35:35, 29:29, 13:17). O triumfie kieleckiego zespołu zadecydowały rzuty karne, które lepiej wykonywali podopieczni Tałanta Dujszebajewa i zwyciężyli 4:3.
Finałowy pojedynek Ligi Mistrzów zdecydowanie lepiej rozpoczęli Węgrzy, którzy prowadzili 3:0. Pierwszego gola dla Vive zdobył w 6. Lijewski. Veszprem jednak nie zwalniało tempa i w 12. po atomowym rzucie Ilica w dalszym ciągi prowadziło różnicą trzech goli (6:3). Fatalnie nasz zespół prezentował się i w ofensywie i defensywie. Szmala zmienił w bramce Sego. A Madziarzy w dalszym ciągu punktowali. Po golu Ugalde wygrywali już 8:4. Ciężar gry wziął na siebie Reichamnn, który zdobył dwie bramki z rzędu i zmniejszył różnicę do dwóch goli (6:8). Ale Węgrzy po chwili znów zwiększyli przewagę do czterech bramek (11:7), a na domiar złego Mikler obronił karnego Reichmanna. Vive z mozołem odrabiało straty. Po bramce ze skrzydła Reichamnna Veszprem prowadziło tylko jednym golem 13:12. Wydawało się, ze kielczanie pójdą za ciosem, ale końcówka pierwszej połowy należała do Madziarów. Ponownie osiągnęli cztery gole przewagi i do szatni schodzili prowadząc 17:13.
Drugą połowę lepiej rozpoczęli Madziarzy. Nilsson zdobył 18 gola i Veszprem prowadziło już 18:13. Odpowiedział wprawdzie Bielecki, ale różnica pięciu goli w dalszym ciągu się utrzymywała. Gdy w 39. Ugalde po kontrze wyprowadził swój zespół na siedem goli różnicy (23:16) sytuacja kieleckiego zespołu stała się arcytrudna. Po chwili kolejna strata w ataku Vive, a Slisković po kontrze zdobył 24 gola. Osiem goli różnicy to w takim meczu ogromna przewaga. A różnica powiększyła się jeszcze do dziewięciu bramek. Madziarzy wykorzystywali niemal każdą stratę Vive w ataku, zdobywając gole po szybkich kontrach. Kielczanie momentami byli bezradni wobec świetnej gry Węgrów. W 50. nadzieję w serca kieleckich kibiców wlał Reichamnn, który wykorzystując wycofanie bramkarza zdobył bramkę rzutem do pustej bramki. Węgrzy prowadzili już tylko 28:23. Po chwili z koła gola zdobył Aginagalde i i różnica jeszcze zmniejszyła się do czterech goli. O czas poprosił trener Veszprem. A Vive zwietrzyło swoją szansę, że uda się odrobić stratę. Trafił Jurecki i Węgrzy prowadzili już tylko trzema golami (28:25). W bramce cudów dokonywał Szmal. A kielczanie sukcesywnie zmniejszali przewagę. Po rzucie Bieleckiego Veszprem prowadziło dwoma golami (28:26). Kontaktowego gola zdobył Zorman, a Węgrzy nie zdobyli gola już od 9 minut. Do remisu doprowadził z karnego Bielecki. „Kasa” bronił jak w transie, ale karnego nie rzucił po chwili Bielecki i Vive zmarnowało szansę na pierwsze w tym meczu prowadzenie. Na dwie minuty przed końcem Węgrzy odzyskali prowadzenie za sprawa Ilica. Kolejnego karnego dla kieleckiego zespołu nie rzucił tym razem Strlek. Do końca pozostało 40 sekund i piłkę mieli Węgrzy. Nie skończyli akcji rzutem. Piłkę przejęli kielczanie. Na 10 sekund przed końcem meczu o czas poprosił Tałant Dujszebajew. Ostatnią akcję znakomicie rozegrało Vive. Piłka trafiła do Lijewskiego, który pokonał Alilovica i doprowadził do dogrywki.
W dodatkowym czasie gry jako pierwszy trafił Jachlewski i Vive po raz pierwszy w tym pojedynku prowadziło 30:29. Węgrzy jednak najpierw doprowadzili do wyrównania, a po chwili wyszli na prowadzenie. Vive doprowadzało do remisu, ale za każdym razem Węgrzy odpowiadali. Po pierwszej części dogrywki Madziarzy prowadzili 33:32. Drugą połowę dodatkowego czasu gry dobrze rozpoczęli kielczanie. Strlek zdobył wyrównującego gola, a po chwili Szmal obronił karnego Ilica. Niestety, Węgrzy wykorzystali sytuację, gdy Vive wycofało bramkarza i Nagy trafił do pustej bramki. Wyrównał Lijewski, a Veszprem pomyliło się w ataku. Prowadzenie Vive odzyskało za sprawą Aginagalde (35:34). Do końca dogrywki pozostało 60 sekund. Węgrzy zdołali zdobyć gola. Ze skrzydła trafił Ugalde i doprowadził do remisu 35:35 i rzutów karnych.
„Siódemki” to prawdziwy horror. W gronie kielczan pomylił się Cupić, a Szmal i Sego obronili rzuty Marguca i Terzica. Decydującego karnego wykorzystał Aginagalde i w obozie kieleckim zapanowała niewyobrażalna radość.