Pokazywanie rodzicom, że szkoły są dobrze przygotowane na przyjęcie sześciolatków w pierwszych klasach – to główny argument świętokrzyskich samorządów, zachęcających do wcześniejszego posłania dzieci do szkół.
Ma to pomóc w zapełnieniu od września rocznika, w sytuacji objęcia obowiązkiem szkolnym siedmiolatków. W gminach, które prowadzą szkoły podstawowe, trwają konsultacje z dyrektorami placówek oświatowych i analiza skali problemu małej liczby dzieci w pierwszych klasach w nowym roku szkolnym.
23 stycznia weszła w życie nowelizacja ustawy o systemie oświaty, która wprowadza obowiązek szkolny od 7. roku życia oraz obowiązek odbycia rocznego przygotowania przedszkolnego dla dzieci w wieku 6 lat. Likwiduje w ten sposób dotychczasowy obowiązek szkolny dla dzieci od 6. roku życia. Nowelizacja umożliwia rodzicom dzieci sześcioletnich, którzy w tym roku szkolnym posłali je do I klasy, ponowne zapisanie ich do I klasy w przyszłym roku. Będą mieli oni czas na złożenie takiego wniosku do 31 marca. Dziecko, którego rodzice tak zdecydują, nie będzie podlegało klasyfikacji rocznej, a tym samym promocji do klasy II.
W miejsce obowiązku przedszkolnego dla pięciolatków wprowadzono prawo dzieci w tym wieku do wychowania przedszkolnego. Utrzymano prawo do wychowania przedszkolnego dla czterolatków. W ustawie pozostawiony został zapis, zgodnie z którym trzylatki prawo do wychowania przedszkolnego otrzymają od 1 września 2017 r.
W związku z nowelizacją ustawy, pewne jest, że do I klas na pewno trafią te dzieci z rocznika 2009 r., które w ub. roku nie poszły jako sześciolatki do szkół – na podstawie opinii poradni pedagogiczno-psychologicznych, odroczono ich obowiązek szkolny.
Jak wynika z danych Kuratorium Oświaty w Kielcach, w ub. r. obowiązek szkolny odroczono niemal 20 proc. dzieci z ponad 12,7 tys. urodzonych w 2009 r. w woj. świętokrzyskim – to ok. 2,5 tys. osób.
Jak powiedział PAP p.o. świętokrzyskiego kuratora oświaty Grzegorz Bień, w 2015 r. najwięcej sześciolatków nie poszło do szkoły w powiatach: pińczowskim – 33,7 proc. i buskim – 24,7 proc. oraz w Kielcach – 26 proc. Z kolei najmniej odroczeń było w powiatach: ostrowieckim – 7,5 proc., jędrzejowskim – 13,1 proc. i sandomierskim – 13,2 proc.
„Można się domyślać, że wszystkie dzieci odroczone z 2009 rocznika, pójdą teraz do szkoły. Ale robienie sobie nadziei, że dzieci z rocznika 2010, sześcioletnie, pójdą do szkół, wydaje się nie mieć żadnych podstaw, chyba że zmieni się zupełnie sposób myślenia rodziców” – ocenił Bień. Dodał, że we wcześniejszych latach, gdy nie było obowiązku posyłania do szkół sześciolatków, w regionie wcześniejszą naukę rozpoczynało 10-14 proc. rocznika.
Większość świętokrzyskich samorządów przy pomocy dyrekcji szkół i wychowawców zerówek, chce przekonywać rodziców sześciolatków, do posłania dzieci rok wcześniej do I klas. Nie planują specjalnych zachęt, jak np. wyprawek dla takich uczniów, zapowiadanych przez władze niektórych miast na Śląsku. Główne argumenty, to dobre przygotowanie placówek oświatowych, które od kilku lat szykowały się do przyjmowania sześciolatków w I klasach.
W czerwcu, w Ostrowcu Świętokrzyskim, III klasy i cykl nauczania wczesnoszkolnego skończy 420 dzieci, a naukę w I klasach może rozpocząć 80 siedmiolatków z ubiegłorocznym odroczeniami. „Sytuacja nie jest ciekawa, biorąc pod uwagę małą liczbę odroczeń. Na razie staramy się dotrzeć do rodziców, pokazywać te szkoły, które mógłby przyjąć sześciolatki. Efekty będziemy znali na koniec marca” – powiedziała PAP wiceprezydent miasta, Marzena Dębniak.
Szkoły mają organizować dni otwarte, podczas których rodzice będą mogli zobaczyć, jak placówki funkcjonują. „Od lat przygotowywaliśmy się na pójście sześciolatków do I klas. Poszły na to środki finansowe, nauczyciele są przeszkoleni. W szkołach funkcjonują świetlice, mamy dla dzieci mnóstwo zajęć dodatkowych. I mamy bezpieczne szkoły – tylko w jednym zespole podstawówka funkcjonuje razem z gimnazjum, ale w osobnych pawilonach” – argumentowała Dębniak.
Jak oceniła, samorząd Ostrowca byłby w lepszej sytuacji przy planowaniu organizacji oświaty, gdyby pierwszaków było co najmniej 150-180. „Nauczyciele mają trudną sytuację, bo klasy będą małe i będzie ich niewiele” – zaznaczyła Dębniak.
Wiceprezydent podkreśliła, że dzięki ubiegłorocznej reformie, gdy w mieście zlikwidowano kilka szkół, samorząd „ma jeszcze jakieś pole manewru” pod względem organizacji zajęć. „Przepisy dają możliwość nietworzenia klasy, gdy będzie mniej niż jedenaścioro dzieci, ale mogę tu powiedzieć z całą odpowiedzialnością, że takiej sytuacji nie rozważamy. Utworzymy nawet małe klasy” – zapewniła.
Dębniak podkreśliła, że nie namawiają rodziców dzieci, które już są w I klasach, do pozostawienia ich w tych oddziałach na drugi rok. „Będzie pewnie kilka przypadków, gdzie rozwój emocjonalny dzieci wymagałby pozostawania w I klasie. Ale sytuacja jest o tyle skomplikowana, że dzieci są już przyzwyczajone do swoich rówieśników, do nauczycieli. To jest indywidualna ocena samego rodzica. Namawiamy natomiast rodziców obecnych sześciolatków, które są dojrzałe, doskonale sobie radzą w przedszkolu i jeśli chodzą do niego od 3 roku życia, to często już się w nim nudzą” – podkreśliła.
Aby zapewnić miejsca dla najmłodszych w przedszkolach, władze Ostrowca chcą utworzyć dodatkowe oddziały zerowe w jednej lub dwóch szkołach. Dzieci będą mogły w nich spędzić jedynie kilka godzin zajęć – nie jest więc to dobre rozwiązane dla tych rodziców, którzy chcą im zapewnić dłuższą opiekę.
W ocenie wiceprezydenta Kielc Andrzeja Syguta, trudno przypuszczać, jaka liczba dzieci znajdzie się w I klasach szkół podstawowych, bo wszystko zależy od decyzji rodziców. Siedmiolatków z odroczeniami nauki jest w Kielcach ponad 500 – to jedna piąta rocznika. „Zakładamy na przełomie maja i czerwca, że powinniśmy mieć jakąś orientację, ile dzieci sześcioletnich pójdzie do I klasy, ile pozostanie w przedszkolu, a ile pójdzie do zerówek do szkół” – dodał Sygut.
Miasto prowadzi kampanię na rzecz posyłania do I klas sześciolatków. Do dyspozycji rodziców są specjaliści w poradniach pedagogiczno-psychologicznych, którzy zbadają tzw. dojrzałość szkolną sześciolatków. Radą służą także przedszkolni wychowawcy.
Miasto zabiega także, by jak najwięcej sześciolatków, które nie rozpoczną wcześniej nauki, poszło do zerówek w szkołach. „W każdej szkole będzie możliwość posłania dziecka do zerówki. Zapewniamy tam też posiłek i świetlicę, gdzie dziecko może zostać dłużej, po zajęciach” – zapewnił Sygut. Chodzi o przygotowanie miejsca dla najmłodszych w przedszkolach – miasto chce je zapewnić nie tylko zgodnie z prawem dla czterolatków i pięciolatków, ale także dla trzylatków.
W Sandomierzu jest 57 siedmiolatków, którym w 2015. r. odroczono obowiązek rozpoczęcia nauki. „To niecałe trzy klasy na cztery funkcjonujące w mieście szkoły podstawowe” – zauważyła asystent burmistrza miasta, Katarzyna Zioło.
Samorząd zachęca rodziców, by posłali do I klas sześciolatki, urodzone w pierwszym półroczu 2010 r. W przedszkolach rozmawiano o tym na spotkaniach z rodzicami dzieci. „Namawiamy bogatą ofertą naszych szkół – dobrze wyposażonymi salami lekcyjnymi, lekcjami pływania, dodatkowymi zajęciami artystycznymi” – dodała Zioło.
W gminie Nagłowice (pow. jędrzejowski) jest siedmioro siedmiolatków, które w ubiegłym roku nie rozpoczęły nauki w szkole. Tu władze także liczą, że klasy wypełnią obecne sześciolatki, do czego przekonują w rozmowach z rodzicami. „Z informacji, jakie mam od dyrektorów szkół wynika, że w szkole w Warzynie będzie ok. 12 dzieci, natomiast w Nagłowicach – 10. Rodzice sześciolatków jeszcze się zastanawiają. Ale to zawsze powinna być decyzja rodzica, i nauczyciela, bo ważny jest tu także rozwój emocjonalny dziecka, jak sobie ono poradzi w I klasie. To powinno być tutaj największym wyznacznikiem” – oceniła wójt Nagłowic, Monika Bolewska.
Dodała, że jeśli wielu sześciolatków nie rozpocznie nauki w I klasie, gminne przedszkola mogą mieć problem z przyjmowaniem trzylatków, do czego przyzwyczaili się już rodzice maluchów.
W Wąchocku (pow. starachowicki), gdzie samorząd prowadzi trzy szkoły podstawowe, jest tylko troje dzieci siedmioletnich z odroczeniami. Jak powiedział PAP burmistrz Jarosław Samela, ze wstępnych rozmów dyrektorów szkół z rodzicami sześciolatków z zerówek wynika, iż część z nich chce od września posłać dzieci do I klas. „Najprawdopodobniej uda się uruchomić trzy klasy. Mamy szkoły w stosunkowo dużych środowiskach, tam klasy będą liczyły maksymalnie po 10 osób – w Parszowie i Wielkiej Wsi. Nie bardzo odbiega to od obecnych tamtejszych standardów – klasy liczą tam średnio 17 osób” – ocenił Samela. W szkole w Wąchocku będzie to ok. 12 dzieci.
„Nie będziemy łączyć klas i organizować dowozu dzieci, ale zapewnimy im naukę na miejscu. Klasa finansuje się przy 24 osobach, jak będzie ich mniej to trzeba będzie trochę własnych środków dołożyć na jej funkcjonowanie” – wyjaśniał burmistrz.
W ocenie Sameli, namawianie rodziców sześciolatków do posyłania dzieci wcześniej do szkół, jest tylko „odroczeniem problemu”. „W niewielkich środowiskach za moment, w kolejnym roczniku, też będzie mało dzieci w pierwszych klas. Będziemy mieli ten problem przez cały cykl nauki – to nie jest jednoroczny, tylko co najmniej dziewięcioletni problem, wliczając w to gimnazja” – zaznaczył włodarz.
(PAP)