Dokumenty dotyczące agenta SB „Bolka”, zabezpieczone w domu Czesława Kiszczaka, będą udostępnione, w celach badań naukowych i dziennikarskich, od godz. 12 w poniedziałek w czytelni przy ul. Kłobuckiej 21 w Warszawie – poinformował w sobotę prezes IPN Łukasz Kamiński.
W czwartek IPN podał, że w zabezpieczonych dokumentach w domu gen. Czesława Kiszczaka znajduje się m.in. teczka personalna i teczka pracy TW „Bolek” oraz odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy, podpisane: Lech Wałęsa „Bolek”. Dokumenty znajdujące się w obu teczkach obejmują lata 1970-1976. Według opinii uczestniczącego w badaniu dokumentów z domu gen. Kiszczaka eksperta archiwisty są one autentyczne.
Podczas sobotniej konferencji prasowej szef IPN-u poinformował, że materiały te, jako „podlegające przekazaniu do Instytutu Pamięci Narodowej, zostały włączone do zasobu archiwalnego IPN i poddane archiwizacji”. Podobna procedura ma być zastosowana również wobec pozostałych pięciu pakietów dokumentów zabezpieczonych w domu gen. Kiszczaka.
Kamiński zapowiedział ponadto, że „z powodu wagi sprawy” zawartość dokumentacji dot. pierwszego pakietu zostanie udostępniona w najbliższy poniedziałek o godz. 12 w czytelni IPN przy ul. Kłobuckiej 21 w Warszawie. Natomiast od środy wgląd w materiały będzie możliwy również w czytelniach w oddziałach i delegaturach IPN.
Prezes IPN pytany, co będzie się działo ze strony IPN po udostępnieniu materiałów, odpowiedział: „(…) z pewnością w ramach istniejących procedur te dokumenty będą poddane różnego rodzaju badaniom, weryfikacji, w tym także ekspertyzom typu grafologicznego”.
Z informacji podanych przez Instytut wynika, że teczka personalna TW „Bolka” zawiera 183 strony, zaś teczka pracy 576 stron. „Zgodnie z art. 36 ustawy o IPN dokumenty będą udostępniane w celu prowadzenia badań naukowych oraz w celach dziennikarskich” – powiedział prezes IPN. Osoby ubiegające się o wgląd do tych dokumentów muszą złożyć odpowiedni wniosek dostępny na stronie internetowej http://ipn.gov.pl/buiad/udostepnianie/wnioski.
Kamiński poinformował podczas konferencji, że dokumenty będą udostępniane w postaci kopii papierowych, a dziennikarze będą mogli filmować oraz fotografować przeglądane materiały. „Możliwe jest również zamówienie ich kopii cyfrowych w ramach usługi reprograficznej na zasadach obowiązujących standardowo w IPN” – dodał.
Prezes IPN pytany skąd taki pośpiech Instytutu w udostępnianiu akt „Bolka” i czy wystarczyło kilkadziesiąt godzin, aby mieć pewność, że dokumenty są oryginalne odparł, że „trzeba ważyć decyzje”. „Są argumenty za szybkim udostępnieniem i za tym, by poczekać. Ponieważ sprawa wzbudza emocje, potrzebne było sprawne działanie IPN, aby jak najszybciej opinia publiczna mogła się dowiedzieć, co jest zawarte w tych dokumentach” – dodał.
Kamiński nie chciał natomiast wypowiadać się o wpisach Wałęsy na jego blogu, w których zaprzecza współpracy, potem zwraca się do osób, które miały akta fałszować, a następnie, że miał uczynić przysługę człowiekowi z kontrwywiadu, który miał prosić go, by się zgodził potwierdzić, że dostał pieniądze, które w rzeczywistości nie były dla Wałęsy, lecz dla tej osoby. „Wpisów jest wiele, trudno je komentować. Ale zwracam uwagę, że każdy zawiera jakiś element, który nie jest sprzeczny z wiedzą historyków. W ostatnim wpisie pan Wałęsa wskazuje, że jakieś pieniądze były” – powiedział Kamiński.
Kamiński nie poinformował, co zawierają kolejne pakiety. Ujawnił jednak, że trwają już oględziny drugiego. „Dokumenty będą poddane badaniom, weryfikacji i ekspertyzie grafologicznej” – zapewnił.
Szef Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN Rafał Leśkiewicz, który również brał udział w konferencji poinformował, że archiwiści IPN nadali aktom z pierwszego z sześciu pakietów pochodzących z domu Czesława Kiszczaka sygnatury, opracowali technicznie te akta, podkleili rozdarcia i zeskanowali je. Akta oznaczono jako niezawierające informacji stanowiących tajemnice. Podzielono je na cztery jednostki archiwalne, z których najważniejsze to teczka osobowa i teczka pracy agenta SB „Bolka”.
Leśkiewicz ocenił ponadto, że zabezpieczone akta są w dobrym stanie. „Niemniej w najbliższych dniach planowane jest wykonanie dokładnej ekspertyzy konserwatorskiej, która wskazać może ewentualne zalecenia w zakresie profilaktyki przechowywania i zabezpieczenia dokumentów. Niepokojący jest szczególnie silny zapach dokumentów, będący prawdopodobnie wynikiem zakwaszenia papieru. Jeśli ekspertyza wykaże konieczność podjęcia działań konserwatorskich, zostaną one wykonane” – mówił.
Lech Wałęsa w sobotnim wpisie na mikroblogu napisał m.in.: „Oczekuję na fizycznych podrabiaczy tej prowokacji. Oczekuję na człowieka, który to umożliwił. Pytanie jest, czy od początku była to przygotowana prowokacja i ja się na to dałem nabrać. (…) Był Pan nie esbekiem, a kontrwywiadem”. W piątkowych wpisach na blogu podkreślał, że nie współpracował z SB, ale popełnił błąd, dał słowo „sprawcy” i nie może ujawnić prawdy. W późniejszym wpisie wskazał, że jako donosy mogły zostać wykorzystane jego odręczne notatki zarekwirowane podczas rewizji.
IPN przekazał też w środę komunikat dyrektora Głównej Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Dariusza Gabrela, w którym informuje on, że 17 lutego 2016 r. śledztwo prowadzone w oddziale tej komisji, „w którym to postępowaniu m.in. zabezpieczono dokumenty w miejscu zamieszkania wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku, zostało objęte ze strony Głównej Komisji nadzorem służbowym, z uwagi na wagę tego postępowania”.
„Dotychczas prowadzone czynności nie były zaskarżane przez uprawnione podmioty, nie wpłynęły też, ani nie były rozpatrywane żadne skargi na czynności prokuratorów w związku z zabezpieczeniem dokumentów oraz prowadzonymi przez nich czynnościami” – napisano w komunikacie.
Rzecznik praw obywatelskich Adama Bodnar, pytany w sobotę przez dziennikarzy, czy widzi swoją rolę w sprawie dokumentów dotyczących TW „Bolek” powiedział, że na razie jest za wcześnie, by komentować lub wchodzić „ze swoimi uwagami w zakres kompetencji innego urzędu”. „Uważam, że należy dać szansę prezesowi IPN, żeby to wyjaśniał. Uważam, że bez znajomości dogłębnej rzeczy, w tym także bez konkretnych skarg czy zastrzeżeń chociażby ze strony samego Lecha Wałęsy, to jeszcze nie jest rola dla RPO, by wkraczać. Wydaje się, że wstrzemięźliwość powinna być tu lepszą cechą – powiedział. – Nie mówię, że abstrahuję całkowicie od angażowania się w sprawę, ponieważ w historii bywało, że różnego rodzaju działania ze strony IPN były przedmiotem zainteresowania biura RPO. Chociażby rzetelność postępowań prowadzonych przez prokuratorów IPN czy kwestie dostępności akt dla osób, które chciały sprawdzić różne informacje w archiwach IPN. Natomiast wydaje mi się, że w tym momencie wkraczanie ze swoimi komentarzami, tylko by pogłębiło pewną debatę, która i tak jest napięta, a niewiele by na razie wniosło do rzeczy”.
(PAP)