Polskie Radio Kielce po raz kolejny wsparło Stowarzyszenie „Siemacha” podczas świątecznej akcji „Gwiazdka z nieba”. Pieniądze przekazane hojnie przez naszych słuchaczy pozwoliły zrealizować marzenie podopiecznych, jakim było wyposażenie kuchni, ale to nie wszystko… Jeden z naszych przyjaciół, który włączył się w pomoc, kierowca rajdowy Rafał Sonik, postanowił zabrać ze sobą na Rajd Dakar do Argentyny dwóch podopiecznych „Siemachy” – Karola z Kielc i Dominika z Tarnowa. Obaj chłopcy za naszym pośrednictwem postanowili opisywać swoje wrażenia z wyjazdu w formie bloga. O tym, że pojadą na Rajd Dakar, będący przygodą życia, już wielokrotnie informowaliśmy na naszej antenie. Teraz zapraszamy do lektury tego wyjątkowego pamiętnika z podróży.
Trening i Wigilia na Pustyni Błędowskiej
Przygotowania do Rajdu Dakar to nie przelewki. Zanim ekipa spakowała się do Argentyny odwiedziła Pustynię Błędowską, gdzie odbyło się pierwsze spotkanie z rajdową załogą Rafała Sonika. Była okazja do zapoznania się z parkiem maszyn, członkami ekipy i chwila na przymierzanie kasku mistrza Rajdu Dakar z poprzedniego roku.
– Pustynia jest ogromna, ale warunki bardzo zbliżone do tych, jakie nas czekają na miejscu. Tylko pogoda nie ta – śmiał się Karol i Dominik, podopieczni klubów Siemacha Spot z Kielc i Tarnowa, których Rafał Sonik zdecydował się zabrać na rajd. – Zdjęcia nie oddają do końca tego co tu widzieliśmy. Można powiedzieć jednym słowem – czad.
Poza treningami i chwilą na zrobienie pamiątkowych zdjęć ekipa miała też okazję poświętować. Pod namiotami, przy lampkach na rosnących nieopodal obozowiska choinkach, odbyła się wspólna Wigilia. Nie brakło życzeń zwycięstwa dla mistrza i sponsora wyjazdu – Rafała Sonika. Młodym kibicom z Siemachy rajdowy team życzył przede wszystkim sił do dopingowania na trasie i wielu niezapomnianych wrażeń. – Choć o to można być spokojnym, chłopcy już podkreślają, że dla nich to przygoda życia. Wiele emocji rozbudza świadomość tego, że noc spędzą w samolocie do Buenos Aires, tam przywitają Nowy Rok. Emocji jest całe mnóstwo, a do tego dużo frajdy dały im przejażdżki na quadach po pustyni, gdzie koła do połowy zagłębiały się w piasku. Czegoś takiego obaj chłopcy doświadczyli po raz pierwszy – wyjaśnia Mariusz Hornowski, opiekun podopiecznych Siemachy.
Mimo, że trening był wyczerpujący i zarówno Karol, jak i Dominik musieli dopasować się do reszty ekipy, to nie widać było po nich zmęczenia. Obaj złapali bakcyla i poczuli rajdowe emocje.
– Teraz tylko urwanie głowy z akredytacjami na rajd i z pakowaniem walizek. Otrzymaliśmy je od teamu Rafała Sonika, bo jak ekipa to ekipa. Teraz czekamy na noc sylwestrową, kiedy czeka nas wylot do Argentyny. Będzie się działo… – zakończył Mariusz Hornowski.
Zdarte gardła zawodników i emocje na mecie
Pierwsze dni tegorocznej edycji Rajdu Dakar przyniosły sporo emocji. Dla podopiecznych Stowarzyszenia „Siemacha Spot” – Karola Ludwinka z Kielc i Dominika Fitrzyka z Tarnowa, był to pierwszy kontakt z załogą rajdową na tak dużej imprezie sportowej.
Wyjazd do Argentyny sponsorował podopiecznym Siemachy Rafał Sonik, sportowiec i filantrop, od 20 lat związany z tym stowarzyszeniem. Podczas ubiegłorocznej akcji świątecznej Radia Kielce „Gwiazdka z nieba”, Sonik zakomunikował, że na Dakar zabierze ze sobą Karola i Dominika. Obaj chłopcy wylecieli do Buenos Aires przed Sylwestrem i na miejscu pomagają ekipie quadowców. Każdego dnia śledzą wydarzenia na trasie relacjonując je także na niniejszym blogu.
– Pogoda nie oszczędzała nikogo, widać było, że nie jest łatwo. Do tego ciężko było porozmawiać z Rafałem Sonikiem, bo stracił głos. Szeptem powiedział, jak musiał krzyczeć do innych zawodników, żeby uniknąć zderzenia, bo nie brakowało ciasnych zakrętów i wąskich miejsc. To kosztowało go nie tylko głos, ale też kilkanaście minut straty do lidera – napisał krótko Karol Ludwinek.
Rafał Sonik musiał zatem gonić rywali. Nie było to łatwe, bo na miejscu panują wysokie temperatury. Przez te warunki odwołano prolog, a drugi etap Dakaru został skrócony. Organizatorzy i członkowie ekip śledzą prognozy. Kolejny etap rajdu w Jujuy i odcinek specjalny. Jak donoszą w krótkich wiadomościach podopieczni Siemachy – emocji nie brakuje, w przeciwieństwie do czasu, którego mają niewiele, bo cały czas coś się dzieje.
Obserwacje w pocie czoła
– Kolejny dzień Rajdu Dakar to kolejne emocje. Nie da się tu usiedzieć, a zarówno Karol, jak i Dominik, bardzo przeżywają wszystkie zdarzenia na trasie. Zaciskają kciuki, żeby czasy jakie wykręca Rafał Sonik były jak najlepsze. Na razie sponsor naszego wyjazdu jest na piątej pozycji wśród startujących na ruadach, ale to nadal cztery pozycje do miejsca pierwszego. Ciężko było też przyjąć do wiadomości, jak otrzymał karę czasową – pisze Mariusz Hornowski, opiekun ze Stowarzyszenia „Siemacha Spot”.
Na szczęście jednak Rafał Sonik utrzymał pozycję w klasyfikacji generalnej, w której do czwartego Alejandro Patronellego traci nieco ponad minutę.
– To co tu się dzieje każdego dnia ciężko jest opisać. To wiele przeżyć i wiele emocji. Niebawem prześlemy kolejną porcję zdjęć, bo internetu mamy tu jak na lekarstwo. Czujemy się dobrze i pozdrawiamy wszystkich, którzy trzymają za nas i za polską ekipę kciuki – zakończył Mariusz Hornowski.