Ponad 40 razy, świętokrzyskie pogotowie ratunkowe musiało się w tym roku tłumaczyć przed strażą miejską i inspekcją transportu drogowego z przekroczeń prędkości karetek, zarejestrowanych przez fotoradary.
Jak wyjaśnia zastępca dyrektora centrum Ryszard Bedla, za każdym razem, gdy karetki jechały ponad dozwoloną prędkość miały włączony sygnalizator świetlny i dźwiękowy, nie łamały więc prawa.
Ryszard Bedla podkreśla, że procedury są uciążliwe, bo pracownicy centrum, za każdym razem muszą kompletować stosowne dokumenty i pisać wyjaśnienia. Są to m. in. zlecenia wyjazdowe, w których jest polecenie jazdy na sygnałach. O włączeniu sygnalizacji świetlnej i dźwiękowej decyduje dyspozytor, lub lekarz w karetce.
W ubiegłym roku, Świętokrzyskie Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego dostało ponad 100 wezwań do zapłaty mandatu za przekroczenie prędkości przez karetki. W żadnym z tych przypadków, kierowcy nie złamali prawa.