Rozstrzygnęliśmy konkurs Green Velo. Zwycięzcą naszej zabawy został Marcin Szcześniak z miejscowości Szałas. Wyróżnienie w konkursie otrzymała Paulina Grądek z Kielc.
Oto odpowiedzi, jakie na nasz konkurs przesłał jego zwycięzca, Marcin Szcześniak. Przypomnijmy, prosiliśmy naszych słuchaczy, aby dokończyli legendę o Bartku oraz pytaliśmy, przez jakie miejscowości przebiega świętokrzyski szlak Green Velo.
1) Dokończenie legendy o Bartku:
Gdybym miał rower, to mógłbym szybko zerwać ziele Św. Jana i odjechać niezauważony.
Problem w tym, że rower zostanie wynaleziony za niecałe 800 lat – ale przecież jestem praprapradziadkiem McGuyvera, więc jakoś dam radę – pomyślał Bartłomiej.
Wyciągnął więc siekierę, ściął drzewo i zaczął ciosać coś na kształt ramy.
Następnie znalazł dwa ogromne płaskie kamienie, oszlifował je na znajdujących się w pobliżu skałach i stworzył całkiem przyzwoite koła, miał je początkowo wyciosać z drewna, ale drewno świeże i miękkie więc mogły by się rozlecieć podczas zjazdu ze zbocza.
Złożył wszystko do kupy, obserwując raz po raz czy żadna z Czarownic go nie zauważyła.
Położył się na ziemi i czołgając się zbliżył się do tańczących Czarownic, aby zerwać rosnące opodal ziele.
Jak pomyślał, tak zrobił i po chwili ziele znalazło się w jego posiadaniu.
Udało się – pomyślał Bartłomiej, gdy nagle zewsząd otoczyły go Czarownice.
Niewiele myśląc krzyknął wskazując ręką na niebo – Patrzcie, Samolot! – skutecznie odwracając uwagę czarownic, na tyle, aby móc wsiąść na rower i odjechać przed siebie.
Gonić go! – krzyknęła jedna z wiedźm i wszystkie ruszyły za nim w pościg.
Bartłomiej pędził przed siebie, na złamanie karku, gdyż zapomniał wyposażyć swojego wynalazku w pozwalającą na skręcanie kierownicę.
Wiedźmy nie ustępowały mu na krok, raz po raz ciskając w niego piorunami, szyszkami, żołędziami i wszystkim co tylko miały pod ręką.
Bartłomiej więc tak pędził przed siebie nieustanie nabierając prędkości, mijając kolejne miejscowości.
Po kilku godzinach ucieczki, był już niemal pewien, że oddalił się wiedźmom na tyle, że już nie są go w stanie dopaść, jedna z nich pojawiła się przed nim, wyszeptała jakieś zaklęcie, a jej miotła zamieniła się w gałązkę dębu, która wystrzelona niczym z łuku poszybowała w stronę Bartka i przeszyła jego serce.
Bartłomiej spadłszy z roweru, niemalże wbił się w ziemię.
Czarownica śmiejąc się wykrzyczała – Za to, żeś się odważył kraść z Łysicy ziele, staniesz się drzewem, na wieki wieków wiele. Będziesz Bartku dębem, boś chłop na schwał, który czarownicom ziele ukraść chciał.
Gdy tylko wypowiedziała te słowa, Bartek zamienił się w piękny dąb który do dziś, mimo upływu lat wciąż stoi w Zagnańsku.
2) 5 miejscowości przez które przebiega szlak Green Velo:
Klimontów, Iwaniska, Raków, Kielce, Sielpia Wielka.
Prezentujemy odpowiedzi, jakie na nasz konkurs wysłała Paulina Gradek.
1) Gdybym miał rower to zaczarowałbym każdą wiedźmę, czarownicę, wszystkie biesy no i strzygi… Jak to Bartku? – drodzy słuchacze zapewne powiecie. A ja na to: posłuchajcie moi mili, to się zaraz wszystkiego dowiecie. A więc gdybym miał rower, to nie krył bym się w gęstym lesie, zębami ze strachu szczękając, w paprociach cichcem kucając. Lęk śmiałością zastąpiwszy ruszyłbym na swoim rowerze naprzeciw diabelskiej hałastry. Swawoląca czarcia gromada wnet przerwałaby swe tany, stanęłaby jak wryta i nastałaby cisza jak makiem zasiał. Słychać by było jedynie furkot kół rowerowych.
Nagle czarownice pospołu z diabłami otrząsnęłyby się ze zdziwienia i jęły przekrzykiwać: Hola hola chłopcze! Cóż ty za jeden? Rozum postradałeś? Jak śmiesz nam doroczny sabat zakłócać? Życie ci nie miłe? Mimo tych przytyków patrzyły jednak na mnie ze zdumieniem, być może podszytym nawet pewną dawką strachu. No bo jak to tak? Niby człowiek, a zamiast na dwóch nogach, porusza się na dwóch kołach? I jak szybko się przemieszcza! Aż wiatr ze zdziwienia gwiżdże! – Jam Bartek z Chęcin. Ziele świętego Jana w noc Kupały szukając na ów sabat przypadkiem trafiłem i myśl o zielu szybko porzuciłem. Bo żadne ziele nie ma tak magicznej mocy co wy: bojaźń budzące czarownice i o ciarki na krzyżu przyprawiające diablice! Tak podłechtawszy wiedźmie i biesie ego, kontynuowałem: zapewne wiecie, że dobrej prasy wśród ludzi nie macie: dzieci wami straszą, cuda dziwy opowiadają, straszne historie co rusz przytaczają…
Ale, ale: my tu gadu gadu a widzę, że mój rower budzi w was niemałe zainteresowanie? Wiecie, iż to wspaniała rzecz dla ludzi i Ziemi? Choć wozi mnie przez wiele godzin, nie czuje zmęczenia. Choć pokonuje wiele kilometrów, nie łaknie wody ani chleba. Choć rozwija znaczne prędkości, nie nadwyręża mięśni ani kości. Choć jeździ w każdej aurze, nie czuje skwaru ani chłodu. Choć mknie po deszczu, nie przemaka wcale. O uczestnicy tegoż sabatu, sami widzicie, że w rowerach przyszłość tego świata! Wiedźmy jęły z podziwem spoglądać na rower, pod połatane spódnice chowając wysłużone miotły drapaki. – Ale co nam do tego? Czy chcesz, by czarownice i diabły przesiadły się na rowery i zaczęły prowadzić zdrowy tryb życia? – z diabelskim chichotem zapytał jeden z biesów. – Ależ skąd! – krzyknąłem. Przecież wy nawet rady nie dacie! Spójrzcie zresztą sami wszyscy tu zebrani: dookoła puszcza jodłowa, gołoborza, wzgórza gęsto porośnięte, niżej trawiaste doliny, uprawne pola, trakty z kocich głów… Jak tu jeździć na rowerze?
Co innego gdyby tutaj była nowoczesna ścieżka rowerowa! Wtedy bez obawy moglibyście wsiąść na jednoślady. Ale prędzej piekło zamarznie nim taka ścieżka tu powstanie… – zacząłem podpuszczać diabelską brać. – Piekła w to nie mieszaj Bartku – powiedział najpaskudniejszy z czartów – i nie drocz się z nami, bo czego tylko zechcemy, to się stanie. – A owszem, słyszałem, że macie nadludzkie moce, jednak zupełnie nie wierzę, że będziecie w stanie zrobić ścieżkę rowerową z prawdziwego zdarzenia! – Jak to? Nie wierzysz, że jesteśmy w stanie zrobić wszystko, co tylko zechcemy? Choćbyś przez tysiąc lat wędrował po ziemi, nie znajdziesz stworzenia, które miałoby taką moc jak my zgromadzeni tu na sabacie! – jednogłośnie zakrzyknęły wiedzmy i czarty.
– Ach, doprawdy? – niewinnie zapytałem. Więc pokażcie mi, na co was stać – zażądałem – nim nastanie świt niech będzie gotowa najwspanialsza droga rowerowa! Jako rzekłem, tak się stało: czarownice jęły warzyć w ogromnych kotłach masę trwalszą, lecz delikatniejszą od asfaltu. Biesy twardymi jak diament kopytami zaczęły ubijać trasę pod ścieżkę, czarcimi ogonami niby ze stali niwelując nierówności wszelkie. Diabelska hałastra uwijała się jak w ukropie i nim kur zapiał, fantastyczny szlak rowerowy był w pełni gotowy. Lecz nim zdołałem cokolwiek powiedzieć, zza wzgórza nieśmiało przebijać się słońce zaczęło – wraz z brzaskiem mgła się pojawiła i cały Łysy szczyt miękko otuliła. Zastępy czarownic i biesów się w niej rozpłynęły. Przetarłem zmęczone mrokiem oczy, lecz jedyne co zobaczyłem to nowy rower na… zupełnie nowej ścieżce rowerowej! A więc to nie sen! Ale przecież nie miałem ze sobą roweru… Ach, to pewnie wiedźmia sprawka! Bartek wskoczył na rower i popędził ścieżką chcąc czym prędzej opowiedzieć wszystkim o swojej przygodzie. Od tej pory Bartek nie był zwany niedowiarkiem.
2) Szlak Green Velo przebiegać będzie m. in. przez Raków, Chęciny, Kielce, Klimontów, Iwaniska, Sandomierz.
Konkurs „Kartka pocztowa z wakacji”
Zwycięzcą konkursu „Kartka pocztowa z wakacji” została pani Sandra z Kielc. Pani Sandra przesłała nam pozdrowienia na …płycie winylowej i w nagrodę otrzymała rower. Sponsorem konkursu był: Piątek Sport – Sklep Rowerowy – Kielce ulica Leonarda 7.
2 września pani Sandra odebrała nagrodę w siedzibie naszej rozgłośni.
KONKURS HOTEL ART.&SPA
Pierwsza wygrana: Agata Mełgwa
Podczas rozmowy wyłapać można trzy niepasujące odgłosy, szmery:
1.pukanie, stukanie (do drzwi?)
2. otwieranie napoju gazowanego
3. dzwonek telefonu
Na pytanie dlaczego powinnam wygrać ten konkurs odpowiadam również w trzech punktach:
1. Jesteście moim nowym (ale już niejednokrotnie zasłyszanym) radiowym odkryciem TEGO LATA…
2. TEGO LATA poznałam moją wielką miłość (po wielu rozczarowaniach przyszła sama niespodziewana 🙂 )
3. Z MOJĄ WIELKĄ MIŁOŚCIĄ chciałabym przypięczętować kończące się lato miłym odpoczynkiem i akcentem utweirdzającym w przekonaniu, że to co nowe i nieznane może okazać się największą niespodzianką.
Druga wygrana: Bogusława Kowal
Dlaczego to ja powinnam wygrać?
„Nie szata zdobi człowieka”!- tak mawia stare przysłowie … ale, która z nas nie chciałaby się choć raz poczuć wyjątkowo? Która z nas nie chciałaby się choć raz poczuć bajkowo, jak księżniczka, o którą ktoś zadba?, ktoś ją zapielęgnuje? niezależnie od wieku…w otoczeniu osoby, z którą jest już 30 lat, …a którą kocha?
Otóż, moje życie ciągle jest w biegu! Może to i dobrze, bo gdyby się nic nie działo pewnie już dawno straciłoby sens – szczególnie, że dzieci już dawno założyły rodziny. Mam „swoją” (bo tak ją nazywam) ”PRYWATNĄ RODZINNĄ FABRYKĘ SPA i FITNESS”- dwoje wnuków, z którymi nie mam minuty na nudę – o 6 pobudka, a potem wspólny czas z wnukami- fikołki, wybryki, spacer, rowerek i basen a dodatkowych kilogramów (jak zauważam) u mnie nie widać nawet hen za lasem. Aby ma „fabryka” w najwyższej formie stała dbam o jej wnętrze – jemy z rodziną to co sama na działce ekologicznie wyhodowałam. Przy dwójce wnuków, dodatkowej pracy nie mam zbyt dużo czasu dla siebie – staram się każdą chwilę wykorzystać najpełniej i staram się dbać aby to co jemy i to jak spędzamy czas było dla nas niczym SPA! To na własne potrzeby naszej rodziny stworzyłam swoją „RODZINNĄ FABRYKĘ”!…Przychodzi czas, że kobieta oddana wnukom zrobi wszystko kosztem siebie, swoich ograniczeń (tak chyba jest ze mną).
Wprawdzie „fabrykę swoją (rodzinną)” , ale chciałabym wybrać się do hotelu Art&Spa, aby poczuć się w pełni zrelaksowaną, aby podkreślić swoją kobiecość, która jak mi się wydaje, poprzez oddanie innym trochę się zatraciła!
Prawdziwe SPA jest wg mnie jak czarodziej- potrafi niczym czarodziejską różdżką wyczarować i wydobyć piękno, które już jest w kobiecie dojrzałej. Ale czy dojrzałość (żeby nie mówić starość) zasługuje na SPA?- stanowczo tak!- mam chęć być żyć i poddaje się temu co daje życie!
Chciałabym pozwolić HOTELOWI ART.&SPA wyczarować piękno z siebie!
Oczywiście w towarzystwie męża (byłby zazdrosny, gdybym kogoś innego po tylu latach wybrała 🙂
Rozpoznałam 4 dźwięki:
dźwięk telefonu, głos dziecka, odgłos otwierających się drzwi, jakiegoś rodzaju wyładowanie/grzmot/wybuch