Można mówić o „czarnym poniedziałku”. Warszawski Indeks Giełdowy na około 3-procentowym minusie. Spadają się zagraniczne giełdy. Choć polska gospodarka nie ma dużych powiązań z chińskimi firmami, to ma je nasz największy partner handlowy czyli Niemcy.
Analityk domu maklerskiego mBanku Kamil Maliszewski wyjaśnia, że polska giełda w ostatnich miesiącach reagowała też na wewnętrzne problemy. Spadały akcje banków oraz firm energetycznych. Problemy miała też branża wydobywcza. Kamil Maliszewski zwraca uwagę na akcje lubelskiej kopalni Bogdanki, które przecenione są dziś o blisko jedną trzecią.
Rozmówca IAR dodaje, że spadki na europejskich parkietach to efekt rekordowego tąpnięcia na szanghajskiej giełdzie. Jego zdaniem, na światowych giełdach mamy do czynienia z czarnym poniedziałkiem. Skala paniki na chińskich parkietach, zdominowanych przez drobnych inwestorów, jest duża. Analityk uważa, że nie ma nadziei na szybkie odbicie.
Kiepskie nastroje na światowych giełdach to efekt powiązań handlowych między państwem środka, a najbardziej rozwiniętymi gospodarkami. Tracą akcje producentów samochodów, producentów luksusowych towarów czy domów mody. Obawiają się oni, że siła nabywcza chińskiej gospodarki znacznie się obniży.
Spadają też notowania na zagranicznych parkietach oraz ropy naftowej i innych surowców.
Podczas ostatniej sesji indeks Shanghai Composite spadł o ponad 8 procent. To największe tąpnięcie od 2007 roku. Spadki na tamtejszym rynku trwają od połowy czerwca. Wcześniej w ciągu roku indeks wzrósł o około 160 procent.