Starachowicki PKS ograniczył liczbę połączeń autobusowych, redukuje zatrudnienie oraz sprzedaje autobusy i nieruchomości. Prezes przewoźnika Janusz Mielczarek zapewnia jednak, że spółka na bieżąco reguluje swoje zobowiązania, w tym wynagrodzenia. Przyznaje natomiast, że trwa restrukturyzacja przedsiębiorstwa, które musi sprostać coraz trudniejszej sytuacji na rynku przewozów.
Janusz Mielczarek nie chce rozmawiać na temat zmniejszającej się liczby pracowników. Wylicza jedynie, że obecnie PKS Starachowice zatrudnia 54 osoby, w tym 36 kierowców. Prezes przyznaje natomiast, że niektórzy pracownicy odchodzą na wcześniejsze emerytury.
Ograniczenia wykonywanych przez PKS Starachowice kursów prezes tłumaczy natomiast tym, że zgodnie z rozkładami jazdy niektóre połączenia zostały zawieszone na okres wakacji. Z kolei sprzedaż autobusów – według Janusza Mielczarka – jest związana właśnie z mniejszą liczbą zarówno wykonywanych kursów, jak i pasażerów podróżujących poszczególnymi połączeniami uruchamianymi przez przewoźnika. Prezes informuje, że wykupiono, a następnie sprzedano między innymi leasingowane przez ostatnich kilka lat Mercedesy.
Janusz Mielczarek przyznaje, że spółka sprzedała niektóre nieruchomości, a w planach ma zbycie kolejnych terenów. Prezes wyjaśnia, że nie są one potrzebne w działalności przewozowej, a generują koszty.
Jak informowaliśmy, w ostatnich latach PKS Starachowice zlikwidował w sumie kilkadziesiąt połączeń. Ograniczył kursowanie między innymi na trasach do Kielc, Iłży, Kałkowa, Godowa i Lipska. Janusz Mielczarek tłumaczył wówczas, że powodem była ich nierentowność. Argumentował także, że w przypadku niektórych połączeń zdecydowała przegrana w przetargu na dowóz dzieci do szkół. Z tego powodu zmniejszył się też tabor PKS Starachowice – z ponad 90 autobusów w 2008 roku do 30 obecnie.
PKS Starachowice nie jest już własnością Skarbu Państwa. W 2000 roku spółkę kupiła grupa przedsiębiorców.