Problemy z głosowaniem w drugiej turze wyborów prezydenckich mieli pacjenci Szpitala Kieleckiego imienia Świętego Aleksandra. Lokal wyborczy zorganizowano na czwartym piętrze budynku, gdzie nie dojeżdża winda. Wielu chorych miało problem z dostaniem się do pomieszczenia, w którym ulokowano urnę.
– Po sygnale ze szpitala wysłaliśmy na miejsce urnę zastępczą i wszyscy, którzy chcieli zagłosować mogli to zrobić – poinformował sekretarz miasta i jednocześnie urzędnik wyborczy Janusz Koza.
W Kielcach był to jedyny przypadek, kiedy wyborcy mieli problem z oddaniem głosu. Jak podkreślają pracownicy komisji obwodowych, jeśli ktoś trafił do niewłaściwego lokalu wyborczego informowano go gdzie może oddać głos. Dla mieszkańców Kielc otwarto nawet bramę bazaru przy Seminaryjskiej, bo mieszkańcy głosujący w pobliżu tego miejsca sugerowali, że dzięki temu będą mieli bliżej do lokalu wyborczego.