Prawie pół tysiąca sześciolatków z Kielc nie pójdzie w tym roku do pierwszej klasy, bo rodzice uzyskali odroczenie obowiązku szkolnego. Oznacza to, że w przedszkolach będzie znacznie ciaśniej i mogą pojawić się problemy z umieszczeniem dziecka w wymarzonej placówce. Zastępca prezydenta Kielc – Andrzej Sygut nie ukrywa, że liczba sześciolatków, które uzyskały odroczenie jest zaskakująco duża.
– Trzy pełne przedszkola będą zajęte przez sześciolatki, które nie znajdą się w klasach pierwszych. Dla rodziców oznacza to ogromne kłopoty. My mamy obowiązek przyjąć wszystkie dzieci sześcio- i pięcioletnie. W fatalnej sytuacji stawia to rodziców czterolatków, bo przedszkola są zablokowane – mówi.
Jego zdaniem, sytuację pomoże opanować fakt, że w tym roku w Kielcach mają zacząć działać dwa nowe przedszkola niepubliczne. Władze miasta zmieniły też zasady rekrutacji do placówek samorządowych. – Podjęliśmy decyzję o zwiększeniu przyjęć. Stworzyliśmy szansę wszystkim placówkom, bo nie wiemy jakie są preferencje rodziców. Każde przedszkole może przyjąć więcej dzieci, niż planowaliśmy i my to zaakceptujemy – zapowiada Andrzej Sygut.
Liczba oddziałów, które powstaną w danej placówce nie będzie już narzucana z góry przez ratusz, ale będą zależeć od możliwości lokalowych przedszkola oraz liczby chętnych dzieci. Mimo to, według szacunków miasta, ciągle brakuje 40 miejsc dla czterolatków. Andrzej Sygut uspokaja, że ten deficyt do września zniknie, bo część rodziców nie wysyła dzieci do przedszkola.