Pracownicy firm, które wykonywały prace na budowie opatowskiego szpitala pikietowali starostwo i budynek lecznicy. Domagają się zapłaty za wykonane ponad rok temu usługi. Chcą, aby długi zostały pokryte przez powiat, mimo że umowy podpisywali z firmą dzierżawiącą wówczas szpital.
Maciej Miernik, z ostrowieckiej firmy Hutnik twierdzi, że podczas podpisywania kontraktów, to starosta Bogusław Włodarczyk gwarantował zapłatę za roboty. Protestujący dodają, że przez nieuczciwego partnera ich przedsiębiorstwa wpadły w zadłużenie, w firmach pojawili się komornicy i zaczęto zwalniać ludzi. Podkreślają, że ich firmy w kilka miesięcy dokończyły budowę ciągnącą się przez 20 lat. Zarzucają staroście, że zaraz po zakończeniu prac wypowiedział umowę dzierżawcy, utrudniając w ten sposób wyegzekwowanie należności. Szacują je na 18 mln zł.
Pikietujący przygotowali petycję, w której zażądali uzgodnienia warunków uregulowania rachunków. Wicestarosta Gustaw Saramański zastrzegł, że starostwo nie może spełnić żądań, bo nie ma do tego podstaw prawnych. Może to zmienić dopiero wyrok sądu. Poza tym, dzierżawca ma milion złotych długu, również wobec starostwa.
Przedsiębiorcy zasugerowali zawarcie ugody sądowej, która przyspieszyłaby spłatę zobowiązań i ocaliłaby ich przed upadłością. Gustaw Saramański stwierdził, że takie decyzje można podjąć po negocjacjach, których pierwszą turę zaplanowano na środę.