Świętokrzyscy rolnicy ponownie blokowali drogi. Protesty odbyły się w miejscowości Krzyż w powiecie kazimierskim i na krajowej „siódemce” w Podchojnach. Rolnicy manifestowali niezadowolenie z polityki rządu i nieopłacalności produkcji.
– Na polskiej wsi mamy do czynienia z wielkim dramatem – powiedział Wacław Kędra, przedstawiciel protestujących w Podchojnach. Jak dodał – rządowi wydaje się, że sytuacja się wyciszyła. Tymczasem fala protestów dopiero się rozpoczyna. – Będziemy walczyć o lepsze traktowanie polskich rolników – dodał.
Hodowcy trzody chlewnej twierdzą, że mimo unijnych dopłat, nie są w stanie związać końca z końcem. – Przy obecnej cenie skupu żywca zysk jest mniejszy, niż koszty produkcji. Pieniędzy brakuje na pasze, paliwo, nawozy – powiedział Roman Gruszka, rolnik z Ossowej. Jak dodał, krowy i świnie są sprowadzane z zagranicy, a rodzimi producenci są traktowani poniżej godności.
Droga krajowa numer 7 w Podchojnach była zablokowana przez trzy godziny. Co kwadrans, protestujący przepuszczali stojące w korkach samochody. Kierowcy czekali na przejazd cierpliwie, ale twierdzili, że protest nie ma szans powodzenia. – Czekamy, bo nic innego się nie zrobi. Ale manifestacja rolników nie ma sensu. Rządu nie obchodzą ich problemy. Siedzą w Warszawie na stołkach i śmieją się z rolników. Gdyby było inaczej, to jakiś przedstawiciel rządu pojawiłby się tutaj i rozmawiał – mówili kierowcy naszemu reporterowi.
W czwartek, rolnicy z naszego regionu wezmą udział w ogólnopolskim proteście w Warszawie. Chęć wyjazdu zadeklarowało ponad sto osób.