Policja, od ponad dwóch tygodni nie jest wstanie schwytać podpalacza, który wzniecił pożar w piwnicach bloku przy ulicy Dolomitowej w Kielcach. Zespół prasowy Komendy Wojewódzkiej nie chce udzielać informacji o prowadzonym w tej sprawie śledztwie. Twierdzi jedynie, że dochodzenie prowadzone jest w kierunku wykrycia osoby, która wznieciła pożar zagrażający życiu lub zdrowiu wielu osób. Jest to zagrożone karą pozbawiania wolności do 10 lat.
Tymczasem mieszkańcy bloku jasno wskazują, który z mieszkańców mógł mieć związek z podpaleniem. Według naszych ustaleń, niedługo przed pożarem doszło do awantury między jednym z lokatorów, a innymi osobami. W trakcie akcji ratowniczej mężczyzna miał powiedzieć sąsiadom, że podpalenie mogło być ostrzeżeniem dla niego. Jak mówią mieszkańcy, wcześniej rzucano na jego balkon petardy.
Do pożaru doszło w nocy z 17 na 18 stycznia, ewakuowano wtedy w sumie 96 osób. Do szpitala odwieziono 7 z nich. Jedna osoba, po kilku dniach zmarła w szpitalu.