Świętokrzyska policja wyjaśnia, czy to podpalenie mogło być przyczyną pożaru w wieżowcu na podkieleckiej Karczówce. Jak już informowaliśmy, dwie osoby, podtrute tlenkiem węgla podczas pożaru, do którego doszło w wieżowcu na kieleckiej Podkarczówce wciąż przebywają w szpitalu.
Jak poinformował Radio Kielce doktor Krzysztof Borzęcki, anestezjolog z oddziału Intensywnej Terapii Szpitala Wojewódzkiego stan jednej z nich jest bardzo ciężki. – Pacjentka jest nadal nieprzytomna, o stanie jej zdrowia będziemy informować najbliższą rodzinę – dodał doktor Borzęcki.
Jak informowaliśmy – pożar wybuchł w nocy w piwnicy wieżowca przy ulicy Dolomitowej. Spłonęło sześć boksów. Zadymienie było tak silne, że konieczna była ewakuacja mieszkańców. Lokatorzy mówili, że najtrudniejsze dla nich były pierwsze chwile. Jedna z mieszkanek wieżowca podkreśliła, że ewakuacja przebiegła bardzo sprawnie. – Cała klatka schodowa była zadymiona, nie można było oddychać. Osoby, które najpóźniej, przy pomocy strażaków, zostały ewakuowane, trafiły do szpitala – dodaje.
Do szpitala z objawami podtrucia tlenkiem węgla trafiło siedem osób, w tym ośmiomiesięczne dziecko. Na oddziały szpitalne przyjęto trzy najbardziej poszkodowane osoby. Jedną z nich po południu wypisano. Poszkodowani zostali także policjanci z patrolu, którzy jako pierwsi pojawili się na miejscu. Jak poinformował nas rzecznik świętokrzyskiej policji – Grzegorz Dudek – funkcjonariusze opuścili szpital około południa, w tej chwili czują się dobrze.
W sumie z bloku ewakuowano 98 osób, wiele z nich potrzebowało pomocy policjantów i strażaków podczas opuszczania mieszkań. W akcji ratowniczej uczestniczyło siedem zastępów straży pożarnej.