Zarzut sprowadzenia zagrożenia dla życia lub zdrowia wielu osób albo mienia, usłyszy mieszkaniec Bytomia. W jego mieszkaniu doszło nad ranem do wybuchu gazu. W wyniku eksplozji rannych zostało 10 osób.
Zdaniem śledczych do wybuchu doszło w wyniku celowego działania. Biegły sądowy Jan Gajda po oględzinach stwierdził, że gaz ulatniał się z wewnętrznej instalacji gazowej, która była rozkręcona. Chodzi o połączenie giętkie kuchenki gazowej – sprecyzował Gajda. Mieszkanie zostało wypełnione gazem, którego wybuch mogło wywołać np. zapalenie światła – uważa ekspert.
Jak poinformował Radio Katowice prokurator rejonowy Artur Ott, mężczyzna odpowie za sprowadzenie katastrofy, w postaci spowodowania eksplozji gazu. To zdarzenie zagrażało życiu i zdrowiu wielu osób – dodał prokurator.
16 osób na razie nie może wrócić do swoich mieszkań. Urząd Miasta zapewnił im miejsca w hotelu, gdzie trafili w nocy zaraz po ewakuacji. Nie wszyscy jednak zdecydowali się w nim zostać – powiedział Andrzej Głogowski naczelnik wydziału zarządzania kryzysowego bytomskiego magistratu. Część osób znalazła schronienie wśród najbliższej rodziny lub znajomych.
Ze wstępnych ustaleń inspektora budowlanego, konstrukcja budynku nie jest naruszona w dużym stopniu i prawdopodobnie nie trzeba będzie go wyburzać. Są miejscowe uszkodzenia, które można wyeliminować. Elementy konstrukcyjne budynku zostaną wzmocnione by nie trzeba było rozbierać budynku- tłumaczy inspektor Elżbieta Kwiecińska. Dla tych, których mieszkania najbardziej ucierpiały w wyniku eksplozji, miasto przygotowuje lokale zastępcze.
W wypadku zostało poszkodowanych 10 osób, osiem z nich trafiło do szpitali. Najciężej ranny jest mężczyzna, w którego mieszkaniu doszło do eksplozji. Trafił do siemianowickiej oparzeniówki.