Policja ustala, czy urządzenie znalezione w biurze Sojuszu Lewicy Demokratycznej, przy ulicy Starodomaszowskiej w Kielcach mogło służyć jako podsłuch. Andrzej Baran z zespołu prasowego świętokrzyskiej policji wyjaśnia, że dopiero szczegółowe badania dadzą odpowiedź na to pytanie. Eksperci sprawdzą, czy aparatura była przeznaczona do nagrywania, bądź przekazywania sygnału radiowego, a także czy urządzenie, w ostatnim czasie coś zarejestrowało.
We wtorek po południu, przed rozpoczęciem obrad miejskich struktur SLD, jeden z pracowników zauważył elektroniczny aparat, leżący na podłodze, pod krzesłem. Wezwana na miejsce policja ustaliła, że fotel miał rozcięte poszycie, co może sugerować, iż aparatura podsłuchowa była w nim ukryta, opisuje przebieg zdarzeń – wiceprzewodniczący Rady Miejskiej SLD w Kielcach, Piotr Urbański. Jak mówi, było to nieduże urządzenie, wielkości połowy papierosa, ze zwiniętym przewodem i baterią.
Piotr Urbański dodaje, że do pomieszczenia, w którym znaleziono aparaturę dostęp ma wiele osób, odbywają się tam liczne spotkania, w związku z tym nie ma możliwości wytypowania osób, które mogłyby zainstalować ten sprzęt.
Policja prowadzi dochodzenie w tej sprawie. Funkcjonariusze zamierzają przesłuchać wszystkich świadków. Ekspertyza aparatu, który mógł służyć do podsłuchiwania, powinna być gotowa w najbliższych dniach.