25 kobiet z działu żywienia szpitala w Czerwonej Górze czas pracy spędza na korytarzu. Pracownice dowiedziały się od zatrudniającej je firmy prywatnej, że od 1 marca nie ma dla nich pracy, kuchnia jest zamknięta, a posiłki pacjentom dostarczać będzie firma cateringowa. Jak stwierdziły w rozmowie z Radiem Kielce – nie otrzymały wypowiedzeń z pracy, nikt wcześniej nie powiadomił ich o takiej sytuacji, nie mają też świadectw pracy.
Bez tych dokumentów kobiety nie mogą zarejestrować się jako bezrobotne w urzędzie pracy. Dlatego postanowiły przychodzić do szpitala zgodnie z ustalonymi dyżurami. Jak wyjaśniły – obawiały się, że nie stawiając się w miejscu pracy mogłyby zostać posądzone o jej porzucenie. Umowy o pracę mają podpisane do końca 2015 roku. Kobiety dodały, że wciąż czekają na rozmowy o zaistniałej sytuacji.
Dyrektor szpitala w Czerwonej Górze wyjaśnił, że 15 lat temu lecznica zrezygnowała z własnej kuchni, a pracownice działu żywienia były od 1999 roku zatrudniane przez kolejne prywatne firmy. Youssef Sleiman podkreślił, że nie jest stroną w sprawie. Dodał, że nie rozumie postępowania zarządu firmy, który w porę nie powiadomił swoich pracownic o zwolnieniach i nie wręczył im dokumentów. Jednocześnie przyznał, że szpital ogłosił przetarg na gotowe posiłki i zamierza korzystać z usług firmy cateringowej.
Pracownice zaznaczają, że nie okupują szpitala. Z właścicielami firmy zatrudniającej nie udało się im skontaktować.