Mieszkańcy ulicy Sukowskiej od 20 lat nie mogą się doprosić remontu drogi. Władze Kielc odmawiały, tłumacząc, że najpierw musi zostać wybudowana kanalizacja. Kanał ściekowy w końcu powstał, jednak droga została zniszczona przez maszyny budowlane.
Położono wprawdzie nowy asfalt, ale tylko na jednej połowie jezdni. Mieszkańcy mówią, że teraz jeżdżą po angielsku, lewą stroną. Ich zdaniem – jezdnia nie przetrwa nadchodzącej zimy. Po każdym deszczu ulica zamienia się w potok.
Jak wyjaśnia rzecznik Miejskiego Zarządu Dróg w Kielcach, Jarosław Skrzydło – problem z naprawą drugiej połowy jezdni wynika z nieprecyzyjnych przepisów. Wykonawca ma obowiązek przywrócić do poprzedniego stanu tylko ten fragment jezdni, pod którym były wykonywane prace, w tym przypadku kanalizacja. Rzecznik MZD przyznaje jednocześnie, że nie ma na razie planów kompleksowego remontu ulicy Sukowskiej.
Jarosław Skrzydło dodaje, że MZD skupione jest teraz na inwestycjach, w których wykorzystane będą środki unijne. Niewykluczone, że właśnie ten argument przemówi w najbliższych latach za remontem Sukowskiej, ponieważ znajduje się ona w pobliżu modernizowanego miejskiego odcinka ulicy Ściegiennego.
Od wtorku przez Dyminy znów kursuje autobus miejski linii numer 2, który był zawieszony właśnie ze wzglądu na fatalny stan drogi.