Firma przetwarzająca odpady ma powstać w bezpośrednim sąsiedztwie domów, piekarni i domu weselnego w Lipniku. Mieszkańcy protestują przeciwko uciążliwemu sąsiedztwu, ale ani wójt, ani inwestor, zasłaniając się pozytywnymi opiniami m.in. Sanepidu, nie widzą niczego nieprawidłowego w takiej lokalizacji.
Rozdrabnianie opon, szkła i plastiku ma odbywać się w nieużywanym, blaszanym hangarze, który wcześniej był wykorzystywany, jako magazyn. Krakowska firma GTSK chce w tym miejscu przetwarzać odpady. Mateusz Kapusta, pełnomocnik inwestora, zaprzecza, by lokalizacja takiej działalności w sąsiedztwie domów mieszkalnych, a nawet urzędu gminy, miała utrudniać życie najbliższym sąsiadom.
Mieszkańcy domów, znajdujących się niespełna 30 metrów od planowanego zakładu nie chcą się zgodzić na jego powstanie. Obawiają się nie tylko hałasu i fetoru, ale także ciężarówek z odpadami, które miałyby przejeżdżać przed ich domami. Przedstawili wójtowi Lipnika protest, podpisany przez 170 osób. Sugerują, że takie sąsiedztwo może spowodować zagrożenie epidemiologiczne oraz ograniczyć działalność piekarni.
Wójt Józef Bulira twierdzi, że skoro żadnych zastrzeżeń nie miał Sanepid, ani instytucje chroniące środowisko, to on nie widzi przeszkód w prowadzeniu recyklingu w środku wsi. Inwestor, zanim zacznie przerabianie opon w centrum Lipnika, musi jeszcze uzyskać zgodę starostwa w Opatowie. Mieszkańcy Lipnika liczą na to, że instytucja może zablokować tę kontrowersyjną inwestycję.