Ryszard Biskup przygląda się twórczości ludowej. Stara się odkryć co też muza podpowiada ludowym twórcom. Tym razem pod lupę redaktora trafia „Jeszcze jestem nieżonaty” w wykonaniu Edwarda Banakowicza z kapelą z Kakonina.
Nie rok i nie dwa lata człowiek żyje samotnie, tylko próbuje się dopasować, jak dajmy na to takie dwie połówki. Powiedzmy jabłka albo gruszki co to nic nie innego nie robi, tylko sobie rośnie na miedzy czyli na rozstajach. Znaczy – też na dwóch różnych częściach tego samego pola. Mojego i sąsiada, tego co swoją ziemię uprawia obok. Wszystko na tym bożym świecie – co przecież wiadomo nie od wczoraj, tylko od zawsze wie, ma swoja połówkę. Nawet taki Noe jak pakował się na arkę, to też poukładał wszystko, co mu się akurat pod rękę nawinęło podwójnie: dwie gęsi, dwie kury, dwie kaczki, dwa konie, dwie owce i sam też, na samym końcu na pokład okrętu zameldował się z prawowitą panią żoną. Tak jest i koniec, tak jest wszystko poukładane i przemyślane. Co każdy nie tylko wie, ale i znać powinien.
Edward Banakowicz z Kakonina też taką elementarną wiedzę posiada, a jak! Ale na razie do żeniaczki – jak radośnie wykrzykuje do mikrofonu – wcale mu nie śpieszno, bo po co i gdzie? za babami się ogląda, od gorzałki nie stroni i czas leci dzień za dniem, jak trzeba i się prawdziwemu chłopakowi spod Łysicy należy jak Burkowi buda. Nadejdzie swój czas, to wszystko się ułoży równo jak odwrócone przez lemiesz pługa skiby. Kapela zagra marsza, ksiądz stułą obwiąże dłonie małżonków i zaraz przyjdą na świat i będą latać po gumnie w te i we wte dzieciska. O codziennych obowiązkach, gospodarce, przyszłości, o tym co przyjdzie w czasach, w których warto byłoby się już ustatkować i wszystko na swoim miejscu poukładać, nie ma co marzyć. Jak ma być, tak i będzie. Grunt by się za młodu wyszumieć, wyszaleć, wybawić, zabić gwoździem nudę i skrzeczącą rzeczywistość. Co ma być, to przecież będzie. Od przyszłości jaka nadejdzie razem z kolejnymi latami życia, nie ma żadnej ucieczki. To pesymistyczna determinacja, bo ta optymistyczna ma całkiem odmienne przesłanie – polatać by tak trochę po wiejskich zabawach, pogadać ze znajomymi o niczym, wychylić szklankę, dwie albo przy, no ostatecznie cztery! Życie jak przy kawie w Warszawie, a nie piach i glina jak spod Kakonina!!!
POSŁUCHAJ FELIETONU RYSZARDA BISKUPA:
„Jeszcze jestem nieżonaty” – wyk. Edward Banakowicz z kapelą z Kakonina
Jeszcze jestem nieżonaty, ni mom żony ani dzieci,
Trochę za babami, resztę za gorzałom tak wesoło mi czas leci.
A w roku szukam żony, a od rana aż do zmroku,
Może być bogato, może być urodno, byle była tego roku!
A jak sobie znajdę żonę, dzieci będom dwie gromadki,
My będziemy hulać oboje z żoneczką, dzieci bedom chować kwiatki.
Dziadek z babkom tu mieszkają, jo se wziołem ciotkę Helkę,
Oni się tak cieszą, że ze mną mieszkają, a jo żyje za ich rentę.