Dominik Tarczyński: sankcje, które do tej pory zostały wprowadzone, nie działają

– Jeżeli Niemcy nie przestaną liczyć euro, i nie zaczną myśleć o przyszłości, to Putin w końcu zapuka do bram Berlina i będą zaskoczeni. Tak jak teraz są zaskoczeni masowymi grobami na Ukrainie. Do umysłów głównie Niemców i Francuzów musi dotrzeć, że pieniądze, które wydają na Putina to pieniądze na mordowanie ukraińskich dzieci – stwierdził w programie „Jedziemy” na antenie TVP Info Dominik Tarczyński, świętokrzyski europoseł Prawa i Sprawiedliwości.

Czytaj również

Nowoczesna remiza posłuży nie tylko strażakom

2025-10-12

Kremówka za pomoc materialną dla młodzieży

2025-10-12

Parlamentarzysta odniósł się w ten sposób do debaty w Parlamencie Europejskim na temat sankcji wobec Rosji.

– Warto przypomnieć, że Niemcy i Francja były jednymi z dziesięciu państw Unii Europejskiej, które pomimo aneksji Krymu, pomimo embarga sprzedawały broń Rosji. Łącznie 346 mln euro trafiło z tych państw do Putina. To potężna hipokryzja, słyszymy piękne słowa, słyszymy piękne zapowiedzi, a w praktyce miliony euro głównie z Niemiec wciąż płyną do Rosji. To ogromne zagrożenie – dodaje.

W ocenie Dominika Tarczyńskiego, tak jak w 2015 roku Unia Europejska domagała się kar 250 tys. euro za odmowę udziału w relokacji nielegalnych imigrantów z Afryki, tak teraz, państwa odmawiające pomocy uchodźcom wojennym z Ukrainy powinny płacić taką karę. Świętokrzyski europoseł dodaje, że sankcje na Rosję powinny być zdecydowanie bardziej dotkliwe, aby były w stanie powstrzymać ludobójstwo na Ukrainie.

– Te sankcje, które do tej pory zostały wprowadzone, nie działają. Putin miał je wliczone w swój budżet wojenny. Raport Fundacji Nawalnego opisuje szczegółowo 6 tys. osób, które są bliskimi współpracownikami Putina. To one powinny zostać objęte sankcjami. Trzeba potrząsnąć sumieniami zachodu, tak jak robi to w tym momencie premier Mateusz Morawiecki, który jest prawdziwym liderem w Europie – ocenia.

Dominik Tarczyński był pytany także o wczorajszą debatę w parlamencie Europejskim na temat praworządności w Polsce. Jak stwierdził, było to bardzo symboliczne wydarzenie, podczas którego przedstawiciele PO po zabraniu głosu, opuścili salę i nie byli zainteresowani udziałem w dyskusji.

 – Jedynymi osobami z tego ugrupowania, które zostały na sali była Ewa Kopacz i Magdalena Adamowicz, która już 14 razy unika stawienia się przed polskim sądem, zasłaniając się zwolnieniem lekarskim. Tymczasem ma siłę wysłuchiwać debaty w Parlamencie Europejskim do samego końca, a w polskim sądzie pojawić się nie może. To jest symbol tego, jak oni walczą o praworządność i wolne sądy. To żenujące i groteskowe – ocenił.