W 20. kolejce PGNiG Superligi piłkarze ręczni Łomży Vive pokonali na wyjeździe MMTS Kwidzyn 35:23 (18:13).
– Od pierwszej minuty mecz był bardzo wyrównany. Graliśmy zbyt pasywnie i bez odpowiedniej komunikacji w obronie, zostawiliśmy rywalom duże przestrzenie między nami, dzięki czemu MMTS dochodził do łatwych sytuacji rzutowych. Wraz z biegiem meczu graliśmy jednak na coraz lepiej – ocenił Krzysztof Lijewski.
– Można nas porównać do silnika diesla, który potrzebował trochę czasu, by wejść na odpowiednie obroty. Wyższy bieg wrzuciliśmy od początku drugiej połowy i wybiliśmy rywalom wszelkie plany na wyrównaną walkę. Na pewno pomogła świetna postawa Mateusza Korneckiego w bramce, dzięki jego interwencjom wyprowadziliśmy kilka kontrataków. Cieszymy się, że drużyna dobrze zareagowała na wydarzenia boiskowe i każdy dostał swoją szansę na parkiecie – zakończył drugi trener Łomży Vive.
– Oczywiście, że jesteśmy zadowoleni z meczu – nie krył zadowolenia Mateusz Kornecki.
– Pierwsza połowa to nasze prowadzenie trzema bramkami, ale potem sukcesywnie powiększaliśmy przewagę. Kiedy bramkarz ma dobry początek, obroni pierwsze dwie lub trzy piłki, gra mu się o wiele łatwiej. Taka specyfika naszej pozycji. Cieszę się, ale teraz już przygotowujemy się do kolejnego spotkania – zakończył bramkarz mistrzów Polski.
MMTS Kwidzyn – Łomża Vive Kielce 23:35 (15:18)
MMTS: Szczecina, Dudek – Guziewicz, Ossowski, Ekstowicz, Nastaj 2 (1 z rzutu karnego), Kornecki, Szyszko 4, Zieniewicz 5, Majewski 2, Krieger, Peret, Kutyła 2 (2), Grzenkowicz, Orzechowski 1, Landzwojczak 7. Kary: 10 minut.
Łomża Vive Kielce: Wolff, Kornecki – Moryto 7 (3), Karalek 2, Vujović 7 (1), Surgiel, Domagała 2, D. Dujszebajew 1, Nahi, Thrastarson 2, Olejniczak, Paczkowski 3 Sićko 5, Kulesz 3, Yusuf 2. Kary: 10 minut.