350 razy wyjeżdżali w miniony weekend świętokrzyscy strażacy do gaszenia pożarów traw i nieużytków.
– Ostatnie dni są bardzo trudne, bo strażacy muszą wyjeżdżać do pożarów, które powstają z ludzkiej bezmyślności – mówi st. kpt. Marcin Bajur z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach.
Strażak zaznacza, że wszystkich interwencji było łącznie 445. Jak dodaje, ratownicy interweniują w każdym takim wypadku ponieważ pożary traw na nieużytkach przeradzają się bardzo często w pożary poszycia w lesie, a niekiedy nawet pożary całego poszycia leśnego.
– Taka sytuacja miała miejsce w ten weekend w powiecie staszowskim – zaznacza.
Najwięcej interwencji odnotowano na terenie powiatu kieleckiego oraz sandomierskiego.
– Już teraz osiągnęliśmy poziom wyjazdów za cały poprzedni rok. W 2021 roku w związku z pożarami traw odnotowaliśmy 1442 interwencji. W tym roku to 1352 pożary. Rannych zostało pięć osób.
Strażak podkreśla, że 90 proc. wszystkich pożarów to podpalenia.
– W niektórych sytuacjach są one przypadkowe, np. gdy ktoś chciał rozpalić ognisko. Jednak ogień szybko przeniósł się na wysuszoną roślinność z poprzedniego sezonu wegetacyjnego. Wszyscy powinniśmy pamiętać, że nie ma czegoś takiego jak bezpieczne wypalanie trawy – apeluje.
Niekontrolowany ogień przyczynia się do niszczenia środowiska naturalnego. Zagładzie ulega nie tylko roślinność, ale także polne i leśne zwierzęta. Pożary traw niejednokrotnie zagrażają także ludziom oraz ich domostwom.
Za wypalanie roślin grozi 5 tys. zł grzywny, a nawet więzienie.