Ryszard Biskup przygląda się twórczości ludowej. Stara się odkryć co też muza podpowiada ludowym twórcom. Dzisiaj pod lupą redaktora „Hej zgrajta nam obera” w wykonaniu Janiny Muszyńskiej i Jana Ozgi z kapelą Jana Jawora z Piołunki.
Nic na to nie poradzi, bo tak już na tym świecie jest, że wszystko zostało poukładane elegancko na swoim miejscu jak zapałki w pudełeczku z draską. To znaczy – wszystko ma swoją stosowną porę i miejsce. Zgrzytnie zardzewiała wskazówka, zsunie się lekko jak powiew wiosennego wiatru kartka z kalendarza i nie ma przeproś! Zaterkota, zawiruje, przyspieszy palpitację serce i gotowe! Człowiek przepadł z kapotą, butami, o swetrze, dresowej bluzie czy koszulinie nie wspominając.
Każdy, kto tylko skończy słuszny wiek, powiedzmy te swoje głupie szesnaście, siedemnaście, no góra – osiemnaście lat na ten przykład, to zaraz poczuje bożą wolę. Świdruje zaraz wokół siebie rozpalonymi z pożądania ślepiami, przyspiesza oddech, obciera o nogawki portek spocone ręce. Rozgląda się chłopaczysko wokół, przymyka skromnie oczęta ta jedna, najpiękniejsza jeżeli nie na całym świecie to z całą pewnością w gminie. Ostatecznie tu zaraz, za płotem, u sąsiada panienka. Co to mamiła, kręciła obiecała i jak to zwykle z dziewczynami było, jest i będzie – nie dała. Obiecała i kłamała. Chętna była, ale się zbiesiła. Chciała – ale uciekła. Z wymówką, którą – co każdy młodzieniec wie doskonale – każda uczciwa dziewczyna zawsze się wykręci: ona, ta jedyna, toby dała. Nadstawiła rozchylone do pocałunku usta, a jakże, niby dlaczego nie? Przecież sama chce, oczywiście, jak najbardziej! Tylko mamusia broni, mamusia zakazała, mamusia nie pozwala!!!
Co z tego, że adoratora skręca, zwija niczym obwarzanek, serce stukocze o drżą ręce, jak mama mówi nie. Koniec i kropka, amator kwaśnego jabłka może się co najwyżej oblizać. Nie ma siły, nie ma mocy, nie ma zmiłuj ani przeproś. Trzeba się obejść smakiem, jak się zdaje, ale nie, ale gdzie tam. Jest sposób na love story. Wystarczy się nisko pokłonić, do samej ziemi. Ułapić panienkę, przekonać panią matkę, ustawić się w paradny orszak i w rytmie weselnego marsza poprowadzić wybrankę przed ołtarz. Wtedy można się całować ile tylko razy przyjdzie ochota i dopóki nie braknie tchu.
Tak przy okazji, tak na marginesie tych wiosennych porywów, amorów pod krzakiem kaliny na chłopinę spadnie jeszcze jeden miły obowiązek. Bo jak się już człowiek zacznie z tymi pannami całować, to powinien pamiętać, że za tym wszystkim nie tylko uciecha się schowała, ale i całkiem nowe niż w kawalerskim stanie obowiązki. Tak oczywiste jak wyrychtowanie dla potomstwa – które, bo jakże inaczej – pojawi się przecież na świecie.
POSŁUCHAJ FELIETONU RYSZARDA BISKUPA:
„Hej zgrajta nam obera” – wyk. Janina Muszyńska i Jan Ozga z kapelą Jana Jawora z Piołunki
Ej zagrajta nam obera, ale ino wolnego,
Ej zagrajta nam obera, ale ino wolnego,
A bo ta nasza kapela jest spod jędrzejowskiego,
A bo ta nasza kapela jest spod jędrzejowskiego!
Obiecałaś pod jaworem przy kalinie buzi dać,
Obiecałaś pod jaworem przy kalinie buzi dać,
Choćby ciebie matuś biła, to nie musisz się przyznać,
Choćby ciebie matuś biła, to nie musisz się przyznać.
Oj nie dom ci mój Jasieniu, mój kochany nie dom ci,
Oj nie dom ci mój Jasieniu, mój kochany nie dom ci,
Bo mój wianek mój ruciany to za bądź co, nie dom ci,
Bo mój wianek, mój ruciany to za bądź co, nie dom ci.
Obiecałaś, a nie dałaś jak wierzyć twoim słowom,
Obiecałaś, a nie dałaś jak wierzyć twoim słowom,
Jo cie całym sercem kochom, ty mnie ino połowom,
Jo cie całym sercem kochom, ty mnie ino połowom.
Mój Jasieniu bądź cierpliwy, aż nadejdzie ta pora,
Mój Jasieniu bądź cierpliwy, aż nadejdzie ta pora,
Gdy marsza ślubnego zagra nam kapela Jawora,
Gdy marsza ślubnego zagra nam kapela Jawora.
Nie będzie ci trzeba szukać mój Jasieniu kaliny,
Nie będzie ci trzeba szukać mój Jasieniu kaliny,
Bo nam mama pościelała dwie puszyste pierzyny,
Bo nam mama pościelała dwie puszyste pierzyny.
A teraz się mój Jasieniu starej o kolebeckę,
A teraz się mój Jasieniu starej o kolebeckę,
Będziemy se kołysali syna albo córeczkę,
Będziemy se kołysali syna albo córeczkę.