– Może się okazać, że Ukraina nie będzie takim producentem zbóż, jak do tej pory, dlatego polscy rolnicy powinni być zaopatrzeni w nawozy, aby tegoroczne plony w Polsce nie spadły, żebyśmy w następnym sezonie byli w pełni bezpieczni żywnościowo – powiedział w piątek wicepremier Henryk Kowalczyk.
– Duży producent zbóż, jakim jest Ukraina, może mieć problemy z obsiewem zbóż, z nawozami, z uprawą roli – powiedział wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk na wspólnej konferencji prasowej m.in. z premierem Mateuszem Morawieckim poświęconej założeniom tarczy antyputinowskiej, którą rząd postanowił wdrożyć.
Kowalczyk przekazał, że po rozmowie z ministrem rolnictwa Ukrainy i usłyszał, że tam „są dramatyczne obrazy, kiedy to Rosjanie strzelają do rolników wychodzących w pole na Ukrainie”.
– Może się okazać, że Ukraina nie będzie takim producentem zbóż, jak była do tej pory. Stąd szczególnie w Polsce rolnicy powinni być zaopatrzeni w nawozy, żeby nie spadły plony w Polsce. I to jest bardzo ważne działanie – powiedział szef resortu rolnictwa.
Kowalczyk przypomniał, że tarcza antyputinowska zawiera w sobie m.in. wcześniej przyjęte już rozwiązania zakładające obniżenie cen paliw, „bo to jest obniżenie VAT-u na paliwo, obniżenie akcyzy na paliwo, czy opłaty paliwowej”.
– To jest niezwykle ważne, aby rolnicy stosowali nawozy, aby uprawiali, aby te plony obecnego roku, były na tyle bezpieczne, żebyśmy też czuli się w następnym sezonie w pełni bezpieczni żywnościowo – zaapelował Kowalczyk.
Jak przekazał w piątek premier Mateusz Morawiecki, tarcza antyputinowska zakłada m.in.: przeciwdziałanie inflacji, ochronę miejsc pracy, wsparcie firm do tej pory działających na rynku rosyjskim, derusyfikację polskiej i europejskiej gospodarki.
Szef rządu już w styczniu br. wystąpił do Komisji Europejskiej o zgodę na dopłatę do nawozów ze względu na znaczny wzrost ich cen. Drogie nawozy oznaczają wyższe koszty produkcji i w rezultacie wyższe ceny żywności. Dopłata jest możliwa za zgodą KE, bo bez tego mogłaby być uznana za niedozwoloną pomoc publiczną.
Na początku marca Kowalczyk stwierdził, że Komisja Europejska dała wymijającą odpowiedź w sprawie możliwości dopłat do nawozów, o które zabiegał polski rząd.
– Odpowiedź KE brzmiała miej więcej tak: „jest możliwość, żeby kraje członkowskie rekompensowały skutki cen energii, aby wspierać energię odnawialną”. Niestety oznacza to, brak konkretów – relacjonował minister. Zapowiedział szybkie opracowanie konkretnych propozycji, by uzyskać na nie zgodę Komisji Europejskiej.
Ceny nawozów rosną w ślad za cenami gazu, bo jest on podstawowym surowcem do produkcji nawozów azotowych i wieloskładnikowych. Produkcja nawozów azotowych oparta jest na amoniaku, z którego wytwarza się obecnie około 97 proc. nawozów azotowych. Natomiast 80-90 proc. całkowitych kosztów produkcji amoniaku, z którego wytwarza się nawozy azotowe stanowi gaz ziemny.
Ze względu na sankcje nie ma importu nawozów z Rosji, Białorusi.