– Komisja Europejska dała wymijającą odpowiedź w sprawie możliwości dopłat do nawozów – poinformował w czwartek wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk podczas VII Międzynarodowego Forum Sektora Wołowiny.
– Odpowiedź KE brzmiała miej więcej tak: „jest możliwość, żeby kraje członkowskie rekompensowały skutki cen energii, aby wspierać energię odnawialną”. Niestety oznacza to, brak konkretów – relacjonował minister. Zapowiedział szybkie opracowanie konkretnych propozycji, by uzyskać na nie zgodę Komisji Europejskiej.
Premier Mateusz Morawiecki już w styczniu br. wystąpił do Komisji Europejskiej o zgodę na dopłatę do nawozów ze względu na znaczny wzrost ich cen. Drogie nawozy oznaczają wyższe koszty produkcji i w rezultacie wyższe ceny żywności. Jednak taka dopłata jest możliwa za zgodą KE, bo bez tego mogła by być uznana za niedozwoloną pomoc publiczną.
Kowalczyk przyznał, że ceny nawozów nadal rosną w ślad za cenami gazu, bo jest on podstawowym surowcem do produkcji nawozów azotowych i wieloskładnikowych. Produkcja nawozów azotowych oparta jest na amoniaku, z którego wytwarza się obecnie około 97 proc. nawozów azotowych. Natomiast 80-90 proc. całkowitych kosztów produkcji amoniaku, z którego wytwarza się nawozy azotowe stanowi gaz ziemny.
Już teraz za tonę saletry amonowej trzeba zapłacić co najmniej 4,4 tys. zł/t.
– Tutaj nawet ta pomoc, którą chcieliśmy zaoferować, jest absolutnie nie wystarczająca – stwierdził minister.
Rząd na dopłaty do nawozów chciał przeznaczyć ok. 3 mld zł., w systemie podobnym do systemu dopłat do paliwa rolniczego, czyli pewna kwota dopłaty do zakupu nawozów, limitowana liczbą hektarów.
Kowalczyk dodał, że problemem może być zapewnienie ciągłości produkcji, bo zakłady azotowe myślą o jej zawieszeniu. – Nie mogą ich wytwarzać poniżej kosztów i nie mieć możliwości sprzedaży – argumentował szef resortu rolnictwa. Przypomniał, że ze względu na sankcje nie ma importu nawozów z Rosji, Białorusi.
Odnosząc się do Europejskiego Zielonego Ładu, Kowalczyk stwierdził, że w sytuacji wojny w Ukrainie, należałoby odłożyć, przynajmniej niektóre przepisy takie jak dotyczące wyłączenie z produkcji rolnej ziemi czy zmniejszenia stosowania nawozów czy środków ochrony roślin. Jak mówił, produkcja rolna ma być zgodna z ochroną środowiska i klimatu, ale także taka, która zapewni bezpieczeństwo żywnościowe. Zauważył też, że rosyjska agresja uniemożliwia prace polowe w Ukrainie, a jak się nie posieje to nie będzie zbiorów i te braki będą odczuwalne.