Kary 25 lat więzienia domaga się prokuratura dla 39-letniego Michała Z., który będąc pod wpływem alkoholu, w sierpniu ubiegłego roku, doprowadził do tragicznego zdarzenia w Daleszycach. W wypadku zginęły wówczas 38-letnia kobieta i jej 4-letnia córka.
Dziś w Sądzie Okręgowym w Kielcach, zamknięto przewód sądowy, a strony wygłosiły mowy końcowe. Prokurator Agnieszka Szcześniak z Prokuratury Rejonowej Kielce-Wschód przyznała, że chociaż od dnia zdarzenia minęło kilka miesięcy, to zarówno najbliżsi, jak i mieszkańcy Daleszyc nadal przeżywają dramat tej sytuacji. Jak dodała, cały czas ma w pamięci obraz męża zmarłej kobiety.
– Ten obraz na długo zostanie w mojej pamięci. Trudno oddać i przedstawić to jak wygląda człowiek, który na własnych oczach widzi niespodziewaną śmierć dwóch najbliższych mu osób, z którymi dopiero co zjadł obiad, rozmawiał, żartował – mówi.
Prokurator dodała, że zarówno w postępowaniu przygotowawczym, jak i sądowym obserwowała zachowanie oskarżonego.
– Wszystko przypieczętowało jego stwierdzenie, które wybrzmiało w postępowaniu przygotowawczym: „Takiego pecha mieć w życiu. Dwie osoby na raz”. Brak mi słów, aby się do tego odnieść – powiedziała.
Obrona domaga się jak najniższego wymiaru kary. Radca prawny Wojciech Stachowicz-Szczepanik zwraca uwagę na to, że zachowanie pokrzywdzonych na drodze nie było prawidłowe, ponieważ przebiegali przez drogę w miejscu niedozwolonym.
– Pokrzywdzeni byli na spacerze, wspólnie spędzali czas wolny i byli uczestnikami ruchu drogowego. Widzieli, że po ulicy jeżdżą nie tylko samochody osobowe, ale także ciężarowe. Ciągnik siodłowy, który tamtędy przejeżdżał, łącznie z ładunkiem może mieć 24 tony. To jest ciężar i rozmiar, który jest sygnałem dla każdego dorosłego człowieka, że powinien zachowywać najwyższą uwagę – mówi.
Oskarżony powiedział dziś, że żałuje tego co się stało i przeprosił rodzinę zmarłych. W chwili zdarzenia miał trzy promile alkoholu w organizmie. Nieprawomocny wyrok w tej sprawie zapadnie 7 czerwca.