Brak chodnika i oświetlania, dziurawa jezdnia oraz miejscowe podtopienia – opis ten pasuje do wielu peryferyjnych kieleckich ulic. Jednak na ul. Chorzowskiej, tuż przy granicy z gminą Nowiny, sytuacja jest szczególnie zła. Mieszkający tu kielczanie są na skraju wytrzymałości i nie kryją rozgoryczenia z powodu przekonania, że władze miasta o nich zapomniały.
Mieszkańcy tej części Kielc otwarcie domagają się zdecydowanej i pilnej reakcji ze strony ratusza. Zaznaczają, że przez prawie 30 lat nie przeprowadzono w tym miejscu kompleksowej modernizacji drogi. A remonty, jeśli w ogóle mają miejsce, to polegają na łataniu dziur po sezonie zimowym.
Jedną z osób reprezentujących mieszkańców ul. Chorzowskiej jest Monika Kowalczyk, która stwierdza wprost, że kielecki ratusz całkowicie nie dba o poprawę bezpieczeństwa i jakości życia mieszkańców obrzeży Kielc.
– Władze miasta nie są nami zainteresowane. Płacimy duże podatki, a mimo to nie możemy doczekać się remontu drogi, budowy chodników czy też ustawienia nowego oświetlenia. Oczekujemy podjęcia zdecydowanych działań i modernizacji ul. Chorzowskiej na odcinku około 3 km, od skrzyżowania z ul. Krakowską, aż do granicy miasta z gminą Nowiny – podkreśla.
Mieszkanka wspomina rok 2018, kiedy na początku swojej kadencji obecny włodarz miasta, podczas objazdu Kielc nie krył zdziwienia, że ul. Chorzowska jest w ogóle częścią miasta. Dodaje, że od tego czasu lista oczekiwań mieszkańców tego rejonu miasta nie uległa zmianie.
– Przede wszystkim, należy wykonać gruntowny remont nawierzchni asfaltowej, na której powinny pojawić się progi zwalniające. Potrzebujemy także chodników dla pieszych. Problemem jest również brak odwodnienia wielu działek, które ulegają podtopieniom. Brakuje też prawidłowego oznakowania. Ponadto, na półtorakilometrowym odcinku ul. Chorzowskiej nie ma oświetlenia, mimo że przy drodze stoją słupy – wymienia Monika Kowalczyk.
Problemem mieszkańców ul. Chorzowskiej zainteresowała się dwójka kieleckich radnych z klubu Prawa i Sprawiedliwości, Marcin Stępniewski oraz Marianna Noworycka-Gniatkowska.
– Stan dróg na obrzeżach miasta jest generalnie dużym problemem, z którym borykają się głównie mieszkańcy peryferii Kielc – zauważa radna Noworycka-Gniatkwoska.
– Widać to szczególnie w południowej części miasta. Wiele ulic w tym rejonie jest zaniedbanych i wymaga sporych nakładów finansowych. Najlepszym przykładem jest właśnie ul. Chorzowska. Oczekiwania mieszkańców są w pełni zasadne. Nie brakuje tu emocji i rozgoryczenia. To, jak może wyglądać zadbana infrastruktura drogowa widać idealnie na przykładzie pobliskiej gminy Nowiny, gdzie jakość dróg jest praktycznie bez porównania – zaznacza.
– Dziś pierwszy raz spotkałem się z mieszkańcami ul. Chorzowskiej, jednak ich problemy nie są mi obce – mówił radny Marcin Stępniewski.
– Ulica Chorzowska w żadnej mierze nie jest wyjątkiem na tle całego miasta. Zła nawierzchnia, brak chodników, oświetlenia, właściwego oznakowania czy niebezpieczne zakręty, to typowe problemy peryferyjnych ulic Kielc, które graniczą z gminami ościennymi. Niestety, pomimo wielu zapowiedzi ze strony obecnych władz miasta i deklaracji stopniowego rozwiązywania tych problemów, praktycznie w ogóle nie przeznacza się na ten cel pieniędzy, a podejmowane działania są symboliczne – komentuje.
– To spotkanie uświadomiło mi, że w naszym mieście jest kolejna ulica i kolejni kielczanie, którzy oczekują pomocy i wsparcia. Na pewno będziemy musieli wykonać tu bardzo dużo ciężkiej pracy – dodaje radny.
Zgodnie z deklaracją obecnych na spotkaniu radnych, w przyszłym tygodniu rozpoczną się rozmowy z Miejskim Zarządem Dróg oraz ratuszem, w celu podjęcia pierwszych kroków, których efektem ma być poprawa warunków na ul. Chorzowskiej.