Nawet 170 ton groźnych chemikaliów może znajdować się w miejscowości Skadla, w powiecie buskim – tak wynika ze wstępnych ustaleń śledczych.
Okazuje się też, że za transportem substancji do Świętokrzyskiego może stać fałszywa firma z Pomorza – informuje TVP 3 Kielce.
Jak informowaliśmy, podczas wspólnej akcji policji i Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, na gorącym uczynku złapano 27-letniego mężczyznę, który rozładowywał pojemniki z nieznanymi substancjami. Teraz śledztwo w tej sprawie rozpoczęła Prokuratura Rejonowa w Busku-Zdroju.
Prokurator Daniel Prokopowicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Kielcach przyznaje, że doszło do ujawnienia okoliczności, które wskazują na to, że mogło dojść do popełnienia przestępstwa przeciwko środowisku.
Na razie nikt nie usłyszał zarzutów, a zatrzymany 27-latek został zwolniony z aresztu. Postępowanie nabiera jednak tempa. 28 kwietnia, do miejscowości Skadla przyjechała ciężarówka pełna beczek i pojemników typu mauser. Nie wiadomo, co znajduje się w środku, bo ze wszystkich zbiorników zerwano etykiety. Na szczęście – beczki nie grożą wyciekiem.
Pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, wstępnie oszacowali ilość substancji. Witold Bruzda, Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska mówi, że stwierdzono około 166 palet, to w przeliczeniu może być około 160 – 170 ton odpadów niebezpiecznych. Wstępne ustalenia inspektorów wykazały, że firma, która wysłała odpady jest zarejestrowana w Gdańsku.
Śledczy wciąż czekają na wyniki badań pobranych próbek chemikaliów.