Dziś po jednym dniu procesu Sąd Rejonowy skazał Mikołaja S. na dwa lata i osiem miesięcy bezwzględnego więzienia, a Mikołaja M. na dwa lata.
„W przypadku pierwszego oskarżonego kara jest wyższa, bo to on był prowodyrem” – mówiła sędzia Agnieszka Cabrera-Kasprzak.
– Oskarżonemu nie spodobało się, że pokrzywdzony kierowca autobusu zareagował na chuligańskie zachowanie w środku komunikacji miejskiej. Tak – można powiedzieć – zwyczajne zachowanie pokrzywdzonego spotkało się z wyjątkową agresją tego oskarżonego i na nagraniu z monitoringu widać, jak zadaje mu ciosy z dużą siłą, w dużej ilości, tak naprawdę będąc w jakimś szale, napadzie agresji – mówi Agnieszka Cabrera-Kasprzak.
Drugi oskarżony, który początkowo się tylko przyglądał, później także zaczął zadawać ciosy kierowcy. Obaj napastnicy po wyjściu z autobusu wrócili, by jeszcze raz zaatakować pokrzywdzonego.
Oskarżeni muszą też zapłacić zadośćuczynienie pobitemu kierowcy – jeden 10 tysięcy złotych, drugi 5 tysięcy. Obaj dziś przyznali się do winy i wyrazili skruchę, przeprosili kierowcę i zadeklamowali, że chcą wynagrodzić mu to, co przeszedł.
Pan Tadeusz z wyroku jest zadowolony, jak mówi, to może być sygnał dla innych potencjalnych napastników.
– Już mam to jakby za sobą wszystko. Wiem, że społeczeństwo jest po mojej stronie, tak mogę powiedzieć. To jest ta moja satysfakcja. W tym przypadku – wydaje mi się, że to jest jakieś światło na to, że jednak ludzie, którzy chcą atakować innych, muszą się jakoś powstrzymać – mówi kierowca.
Kierowca po pobiciu w październiku ubiegłego roku musiał mieć zszyte powieki. Miał złamany nos i pęknięte oczodoły. Kilka dni spędził w szpitalu, później trzy miesiące na zwolnieniu lekarskim. Wrócił już do pracy.