Po środowej porażce z EUROBUD-em JKS Jarosław, piłkarki ręczne Suzuki Korony Handball, straciły matematyczne szanse na utrzymanie się w PGNiG Superlidze.
Na cztery kolejki przed zakończeniem sezonu, do przedostatniego w tabeli Startu Elbląg, kielczanki tracą czternaście punktów.
– Już po przegranym meczu z Młynami Stoisław Koszalin szanse na zachowanie ligowego bytu były tylko iluzoryczne – uważa trener „Koroneczek” Paweł Tetelewski.
– Złożyło się na to wiele rzeczy. Cały sezon mamy „pod górę”. Gramy dwiema, trzema rozgrywającymi. Jak jedna wraca, to druga wypada. Trzy inne miały nas wspomóc i nie ma ich do tej pory. Wiadomo, że już ich nie będzie. Ciężki sezon, ale cóż. Święta przed nami. Zostały cztery kolejki do końca i postaramy się w nich pokazać z dobrej strony – dodał 46-letni szkoleniowiec.
– Nie pozostało nam nic innego jak pokazać w tych meczach, to co najlepszego każda z nas ma indywidulanie i spróbować wyszarpać te punkty. To nie jest tak, że przed kolejnymi spotkaniami położymy się na parkiecie i pozwolimy się bić. Trzeba się wziąć w garść. Dzisiaj ciężko się o tym mówi. Przed nami święta, czas dla rodziny, na odpoczynek, ostudzenie emocji i mam nadzieję, że to pomoże – stwierdziła bramkarka kieleckiego zespołu Małgorzata Hibner.
Suzuki Korona Handball z jednym zwycięstwem i dwudziestoma trzema porażkami (jednej po rzutach karnych) zajmuje ostatnie miejsce w tabeli PGNiG Superligi. „Koroneczki” w elicie występowały tylko jeden sezon.