Dlaczego przy szkole w Bidzinach zostały wycięte zdrowe drzewa? – pyta jeden z mieszkańców wsi, który poprosił o interwencję Radia Kielce w tej sprawie. Słuchacz boi się, że pod topór pójdą kolejne drzewa. Dyrektor placówki zapewnia, że wszystko odbyło się legalnie, a wycięte modrzewie i lipy zagrażały bezpieczeństwu dzieci.
Mieszkaniec informuje, że usunięto tam w ostatnim czasie pięć modrzewi i jedną dużą lipę. Zniknęło także kilka lip i klonów z okolic stadionu, który znajduje się za budynkiem placówki. Wycinka miała nastąpić 11 marca tego roku. Pełniąca obowiązki dyrektora szkoły w Bidzinach, Ewa Sidor odpowiada, że wycięto cztery modrzewie i jedną lipę. Rośliny zagrażały bezpieczeństwu dzieci i pracowników. W czasie burz niebezpiecznie się odchylały, a w pobliżu znajduje się też linia energetyczna. Po każdym wyładowaniu atmosferycznym czy silniejszym wietrze na chodnik spadały gałęzie. Przytacza sytuację, kiedy z lipy odłamał się konar zaledwie kilka minut po tym, gdy to miejsce opuściły woźne. Z kolei lipy w pobliżu boiska trzeba było usunąć, aby ogrodzić teren.
Sprawą zajęła się policja, która na miejscu sprawdziła pozwolenia na wycinkę wszystkich drzew. Jak informuje mł. asp. Katarzyna Czesna-Wójcik, oficer prasowy opatowskiej policji, interwencja miała miejsce 28 marca i dotyczyła wycinki miododajnych lip. Na miejscu okazało się, że drzewa zostały wycięte w połowie ubiegłego roku, a w momencie zgłoszenia trwały w tym miejscu prace porządkowe. Policjant wskazał także, że w Urzędzie Gminy w Wojciechowicach dostępne są dokumenty zezwalające na wycinkę.
Ewa Sidor podkreśla, że na miejsce wyciętych drzew posadzono 16 nowych, w tym sześć lip. Co roku jest także akcja ekologiczna związana z nasadzeniami. Zapewnia także, że nie planuje kolejnych wycinek.