W pierwszym spotkaniu półfinałowym Final Four Ligi Mistrzów piłki ręcznej, zawodnicy Łomży Vive Kielce pokonali Telekom Veszprem 37:35 (16:18).
Dzięki wygranej podopieczni Talanta Dujszebajewa awansowali do wielkiego finału rozgrywek, który zostanie rozegrany jutro (niedziela, 19 czerwca, godzina 18). Rywalem kielczan będzie zwycięzca pary THW Kiel – FC Barcelona.
Świetne spotkanie w barwach Łomży Vive rozegrał skrzydłowy Arkadiusz Moryto, który rzucił rywalom aż osiem goli.
– W pierwszej połowie graliśmy za bardzo bojaźliwie w obronie i za mało agresywnie. Rywale rzucali zbyt łatwe bramki. 18 goli straconych do przerwy to zdecydowanie za dużo. W drugiej części zawodnicy Veszprem mieli problem, żeby rzucać z dystansu, ponieważ poprawiliśmy obronę i to dało nam zwycięstwo. Spore znaczenie miała też czerwona kartka dla Blagotinseka. Jest to ich główny obrońca i potem było nam nieco łatwiej się przedrzeć przez ich defensywę. Nie ma znaczenia z kim zagramy w finale, chcemy go wygrać – skomentował Arkadiusz Moryto.
Motorem napędowym wielu akcji kielczan był kapitan, Alex Dujszebajew.
– Zagraliśmy świetny mecz. Byliśmy lepsi i dlatego jesteśmy w finale. Mimo, że rywale prowadzili po pierwszej połowie, to jednak druga należała do nas. Wiedzieliśmy, że w pewnym momencie wyjdziemy na prowadzenie i tak się stało – skwitował Alex Dujszebajew.
Przez sporą część meczu grą kielczan dyrygował Chorwat Igor Karacić.
– W pierwszej połowie ich bramkarz był niesamowity. Nie wiem co się stało, ale nie mogliśmy zdobyć bramki – mówił Igor Karacić.
– W przerwie rozmawialiśmy na ten temat i doszliśmy do wniosku, że naprawdę mamy bardzo fajny zespół. To jedna z najlepszych drużyn na świecie i to możemy pokazać! – zdradził rozgrywający mistrzów Polski.
– To był niesamowity mecz! Bardzo dobrze zagraliśmy i my i oni – podkreślił Branko Vujović.
– To, że do przerwy przegrywaliśmy dwoma bramkami wynikało tylko z tego, że nie wykorzystaliśmy stuprocentowych szans a w drugiej to się udało. Stąd nasz awans – nie krył radości szczypiornista żółto-biało-niebieskich.
Kilka ważnych interwencji w pojedynku z węgierską drużyną zaliczył bramkarz Vive, Andreas Wolff.
– Veszprem miało przewagę, ale potem to my przejęliśmy inicjatywę. Pokazaliśmy niesamowity charakter. Wielkie gratulacje dla kibiców, którzy nas nieśli. Jestem bardzo szczęśliwy po tym zwycięstwie. Teraz czekamy na jutrzejszy finał. Osobiście życzyłbym sobie, abyśmy zagrali z THW Kiel – powiedział po meczu z Veszprem bramkarz Łomży Vive Kielce, Andreas Wolff.
– W pierwszej połowie ich bramkarz odbijał lepiej a nasz słabiej, dlatego przegrywaliśmy. W drugiej zrobiło się odwrotnie – ocenił Talant Dujszebajew.
– Cały mecz był bardzo wyrównany i na koniec to my cieszymy się ze zwycięstwa – nie krył radości trener mistrzów Polski.
Swojego zadowolenia po meczu nie krył Grzegorz Tkaczyk – były zawodnik i kapitan Łomży Vive, z którą wygrał Ligę Mistrzów w 2016 roku.
– Łomża Vive Kielce drugą połowę zagrała prawie idealnie, a przede wszystkim bardzo mądrze. Kielczanie wyciągnęli wnioski z gry w pierwszych 30 minutach, które nie były dla nich najlepsze. Wyeliminowali błędy, czyli przede wszystkim „dziurawą” obronę i efekty przyszły bardzo szybko. Nie ma znacznie z kim spotkają się w finale, bo w Kolonii nie „wygodnych” drużyn. Większość fachowców stawia na Barcelonę, a ja twierdzę, że ten drugi półfinał wygra THW Kiel, który wraca do Lanxess Areny po pewnej nieobecności i na pewno będzie niesiony dopingiem swoich kibiców – powiedział w rozmowie z Radiem Kielce były kapitan reprezentacji Polski i kieleckiego zespołu Grzegorz Tkaczyk.
Łomża Vive Kielce – Telekom Veszprem 37:35 (16:18)
Łomża Vive Kielce: Kornecki, Wolff – Vujović 2, Sanchez, Sićko 2, A. Dujszebajew 4, Tournat 4, Karacić 5, Kulesz 4, Moryto 8, D. Dujszebajew 3, Thrastarson 1, Paczkowski, Gębala, Karalek 2, Nahi 2
Telekom Veszprem: Corrales, Cupara – Yahia 4, Nenadić 6, Maqueda 1, Nilsson 1, Ligetvari, Marguc 6, Lauge 8, Strlek 7, Lukacs, Blagotinsek 1, Mahe 1, Z. Ilić, Lekai, Sipos