Autobusy i tramwaje obsługiwane przez Miejskie Zakłady Komunikacyjne w piątek nie wyjechały na bydgoskie ulice. Kursują jedynie te linie autobusowe obsługiwane przez prywatnego operatora.
Ta forma protestu to inicjatywa pracowników, którzy przede wszystkim domagają się podwyżek płac. Tuż po godz. 3:00 nad ranem dwa autobusy zablokowały wyjazd z głównej zajezdni na ulicy Inowrocławskiej. Godzinę później z kierowcami spotkał się prezes spółki Andrzej Wadyński.
– Decyzja została podjęta. Państwo nie wyjechali, jest to nielegalne. Niewyjechanie dziś to, w mojej ocenie, najgorszy krok, który mógł się zdarzyć. W spółce nie ma pieniędzy. Komunikacja jest finansowana z miasta. Jeżeli przyjęliście strategię, że prowadzenie negocjacji z prezydentem z pistoletem u głowy jest lepszym rozwiązaniem, to ja mogę tylko powiedzieć jest to duży błąd – mówił Andrzej Wadyński.
– Dlaczego w ubiegłym roku nie było przygotowanych podwyżek dla załogi? Są biuletyny i się nic nie dzieje! Nam nie zależy, kto będzie tutaj pełnił funkcję prezesa. Zależy nam na tym, żeby porządnie zażądał tą firmą. Ma to być ktoś, kto będzie rozsądnie patrzył na przedsiębiorstwo i doceniał wykonywaną przez nas pracę i ludzi – mówili protestujący.
Na tablicach informacyjnych na bydgoskich przystankach wyświetlany jest komunikat o utrudnieniach w komunikacji. Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej informuje, że „w związku z nielegalnym strajkiem” na trasy nie wyjechały autobusy i tramwaje linii nr 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 52, 54, 57, 59, 60, 61, 64, 65, 68, 71, 74, 77, 79, 80, 81, 82, 83, 84, 89, 90, 91, 92, 93, 94, 95, 96, 97, 98, 99, ZaT i ZaT8.
BEZ ZMIAN funkcjonują tylko linie autobusowe obsługiwane przez Irex Trans:
51, 53, 55, 56, 58, 62, 67, 69, 73, 76 i 85.
Na ekranach monitorów zamontowanych na przystankach, wyświetla się komunikat o utrudnieniach w komunikacji. Na ekranach monitorów zamontowanych na przystankach, wyświetla się komunikat o utrudnieniach w komunikacji.
– Strajk jest oddolną inicjatywą pracowników. Według mojej oceny zarobki powinny być wyższe, natomiast dzisiaj w spółce tych pieniędzy nie ma. Spory powinno się rozwiązywać w oparciu o ustawę o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Społeczeństwo nie może być w poszkodowane z tytułu wewnętrznych problemów spółki. Jeżeli chodzi o finansowanie komunikacji problem może rozwiązać właściciel spółki – miasto Bydgoszcz – powiedział prezes MZK w rozmowie z Maciejem Wilkowskim.
Jeszcze wczoraj Andrzej Arendt, szef Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej podkreślał, że zapowiadany strajk to inicjatywa załogi, a nie związkowców. – Nie jesteśmy jako związek za tym. Procedury powinna być zachowane, ale jeśli tak załoga zdecydowała, to mam obowiązek i uszanuję na pewno taką decyzję – mówił.
Protestujący pracownicy bydgoskich MZK przygotowali listę pięciu postulatów. Domagają się: odwołania prezesa spółki Andrzeja Wadyńskiego i powołania na jego miejsce Pawła Czyrnego, podwyżki o 1000 złotych oraz wzrostu wynagrodzeń w następnych latach minimum o wskaźnik cen usług ustalanych przez GUS. Pracownicy wnioskują o też o zmniejszenie wysokości możliwych potrąceń premii za przewinienia z 30 proc. do 10 proc.
Grupa kierowców i motorniczych chce zmniejszenia premii do 10 procent w stosunku do płacy zasadniczej.
W związku z utrudnieniami w komunikacji publicznej w Bydgoszczy z 20 minut do 1 godziny wydłużono bezpłatny przejazd Bydgoskim Rowerem Aglomeracyjnym.
Na stronie ZDMiKP podkreślono, że toczy się spór między załogą MZK a zarządem spółki dotyczący wynagrodzeń, a miasto Bydgoszcz nie jest stroną tego sporu. Zaznaczono, że miasto reguluje płatności na rzecz MZK zgodnie z zawartymi umowami, w których są określone stawki jednostkowe za tzw. wozokilometr.