Wybraliśmy się do Erytrei, leżącej na dalekim uboczu współczesnej Afryki, a nawet poza nią, jakby zawieszonej w czasie nieteraźniejszym.
Przed wybuchem II wojny światowej Erytrea wyprzedzała rozwojem inne kolonie europejskie w Afryce. Ponad 80 procent włoskich inwestycji zagranicznych koncentrowało się właśnie tutaj.
Poznaliśmy urok niezmartwychwstałego miasta Massaua, w którym rozszarpane przez wojnę pałace nawet teraz zachowują wyniosłą dostojność. Byliśmy w Asmarze z niezwykłymi kinami, będącymi klejnotami stylu Art Deco, a także w Senafe – mieście psiobójstwa i w Keren – stolicy handlarzy wielbłądów. Odwiedziliśmy też mnichów w starym klasztorze kościoła koptyjskiego w Debre Bizen.
Gościem Jerzego Jopa był Dariusz J. Drajewicz, fotografik i podróżnik, dr nauk prawnych.