Modelowa marża rafineryjna PKN Orlen spadła w lipcu do 18,5 dol. na baryłce z 34,4 dol. w czerwcu, czyli o ok. 47 proc. Spadek marż to efekt prognozowanego pogorszenia warunków dla branży rafineryjnej – ocenia PKN Orlen. Ale ceny przy dystrybutorach wynikają także z kursu złotego do dolara, notowań ropy naftowej na globalnych rynkach, podaży tego surowca, mocy przerobowych rafinerii oraz obaw przed dalszą eskalacją wojny na Ukrainie. To dlatego ceny paliw nie wróciły do tych sprzed wybuchu wojny.
Ceny paliw to wypadkowa ceny ropy w dolarach, jej dostępności na światowych rynkach oraz marż producentów. Modelowa marża rafineryjna PKN Orlen w kwietniu br. roku była na poziomie 20,5 dol., w maju wzrosła do 24,3 dol., a w czerwcu do 34,4 dol., by w lipcu spaść niemal o połowę. – Prognozowane pogorszenie warunków dla branży rafineryjnej widoczne jest m.in. w spadku modelowej marży rafineryjnej – tłumaczy PKN Orlen.
Problemy branży naftowej w Eurpopie
– Wojna na Ukrainie pokazała, że największym problemem Europy są dziś możliwości przerobu ropy, bo rafinerie działają na granicy swoich możliwości, a to oprócz wysokich notowań dolara ma negatywny wpływ na ceny przy dystrybutorach – stwierdził dr Dawid Piekarz, wicedyrektor Instytutu Staszica, w audycji „Ekspres Gospodarczy” w Programie 1 Polskiego Radia.
W jego opinii marża rafineryjna, czyli koszt przetworzenia ropy w produkt gotowy, rośnie nie dlatego, że tego chce zarząd PKN Orlen, tylko dlatego, że o 30 proc. wzrosły koszty importu ropy naftowej, a o ponad 110 proc. podrożał fracht morski, zwiększyły się też ceny komponentów i gazu potrzebnego do procesów przerobu ropy w benzynę i ropę do diesli.
Dawid Piekarz przypomniał, że PKN Orlen ma tylko 9 proc. swojego przychodu z samych stacji benzynowych, cała reszta jest efektem sprzedaży chemii i półproduktów. A to oznacza, że 60 proc. przychodów jest efektem działań koncernu za granicą. Dlatego odgórne ograniczanie marży rafineryjnej na polską petrochemię będzie korzystne jedynie dla zagranicznych koncernów działających w Polsce, które i tak kupują paliwa od Orlenu, dodając do nich tylko swoje komponenty.
PKN Orlen nie może bez końca obniżać marży
W opinii eksperta Instytutu Staszica zmniejszenie marży rafineryjnej oznaczać wtedy będzie, że polska firma będzie „dotować ich sprzedaż na krajowych stacjach paliw”. A niezależnie od tego, czy będzie to polska firma czy zagraniczna, paliwa są obecnie sprzedawane konsumentom tylko z niewielką marżą.
W opinii Dawida Piekarza takie działania PKN Orlen jak 30-groszowa promocja na 1 litrze dla posiadaczy karty Vitay, wymusiły obniżki ceny na całym krajowym rynku paliwowym. Stacje zagranicznych koncernów też musiały dostosować swoje ceny do tego, co robi lider rynku produkcji paliw, czyli PKN Orlen. W opinii eksperta Instytutu Staszica krajowy rynek paliw jest wciąż dość płytki i musi szybko reagować na takie akcje promocyjne.
Analitycy prognozują dalszy spadek cen paliw
W tych niepewnych dla Europy, wojennych czasach inwestorzy bardziej wierzą we franka szwajcarskiego i dolara niż w euro. A właśnie w dolarach następuje rozliczanie zakupów hurtowych ropy, co wpływa potem na ceny paliw w całej Europie. Także w Polsce, gdzie złotówka od wielu miesięcy ma znacznie gorsze niż przed wojną na Wschodzie notowania do dolara.
A to wynika z oceny Polski jako „kraju frontowego”, położonego zbyt blisko Ukrainy w oczach globalnych analityków walutowych. A to już bezpośrednio wpływa na kurs naszej waluty narodowej, ceny zakupu w dolarach importowanej ropy, a potem na portfele kierowców przy polskich dystrybutorach.
Europejskie rafinerie mają zadyszkę
W opinii Dawida Piekarza w całej Europie brakuje surowca z Rosji, a ceny surowej ropy naftowej i ceny paliw „oderwały się od siebie”. Bo choć ropa pochodzi z różnych regionów świata, to europejskich rafinerie nie mają dość mocy produkcyjnych do jej przetworzenia na paliwa.
Dekadami importowano tysiące ton już przerobionego surowca na paliwa z Rosji i Białorusi. A ten ostatni kraj kupował tanią ropę z Rosji po zaniżonej, preferencyjnej cenie. Przez lata Moskwa sponsorowała w ten sposób reżym Łukaszenki. A potem Mińsk już po przerobieniu surowej ropy naftowej na paliwa sprzedawał je po „normalnych” cenach do krajów Starego Kontynentu.
Polskie rafinerie też nie są w stanie w 100 proc. pokryć zapotrzebowania polskich kierowców, dlatego od lat kupujemy część gotowych paliw z międzynarodowych rynków.
Według Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN) w pierwszym kwartale 2022 roku polski rynek trzech głównych rodzajów paliw (benzyn, oleju napędowego, LPG) powiększył się o 11 proc. w stosunku do pierwszego kwartału 2021 roku, przy poziomie importu wynoszącym 41 proc.
PKN Orlen zamawia dodatkową ropę naftową
W pierwszym kwartale 2022 roku z importu pochodziło prawie 3,4 mln m sześc. paliw. Cenę gotowych paliw w dolarach amerykańskich, jednakową dla wszystkich rafinerii, ustala rynek ARA (Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia).
Ceny na europejskim rynku paliwowym kształtują się tak, aby zrównoważyć popyt na paliwa z ich podażą. Z powodu niedoboru podaży (ograniczenia europejskich rafinerii) w stosunku do popytu, cena ropy do diesla skoczyła wyżej niż cena benzyny i surowej ropy.
Wojna i biokomponenty
Przyczyną wzrostów cen paliw w tym roku jest wojna i zmniejszenie podaży paliw, które nakłada się na rosnący o tej porze roku wzrost popytu na paliwa z powodu wakacji.
Wpływ na cenę paliwa mają także regulacje unijne, które wymuszają dodawanie biokomponentów do paliw, a ich cena wzrosła od 2012 roku aż trzykrotnie. Do tego dochodzą rosnące koszty morskiego frachtu, czyli transportu ropy i paliw tankowcami (wzrost o 110 proc.) oraz szybujące w górę ceny energii elektrycznej i gazu, niezbędnych do produkcji paliw z ropy naftowej.
Wojna na Ukrainie ma od 25 lutego 2022 roku do dziś destrukcyjny wpływ na światowe rynki ropy i paliw. I nie chodzi tylko o unijne embargo na import rosyjskiego gazu i ropy. Wśród analityków słychać obawy o zakłócenie dostaw ropy do Europy przez intrygi Rosji, także te pod „fałszywą flagą”, czyli inspirowane przez Kreml działania „islamskich terrorystów”.
Ale pomimo tak wielu negatywnych czynników ceny paliw w Polsce są wciąż jednymi z najniższych UE i całej Europie. Obecnie za litr benzyny PB95 płacą mniej niż naszym kraju tylko kierowcy w Bułgarii, Słowenii i na Węgrzech. W przypadku oleju napędowego taniej jest tylko na Węgrzech.