Polscy siatkarze o godzinie 20.30 w katowickim Spodku rozegrają swój pierwszy mecz mistrzostw świata. Rywalem będzie reprezentacja Bułgarii. Biało-czerwoni to obrońcy tytułu sprzed czterech lat z Turynu.
Tuż przed rozpoczęciem mundialu rozmawialiśmy z prezesem Polskiego Związku Piłki Siatkowej, Sebastianem Świderskim.
– Panie prezesie, czy już wszystko zapięte na ostatni guzik?
– Mam nadzieję, że wszystko jest OK (uśmiech). Na szczęście, znając naszą organizację mistrzostw Europy i świata, Ligi Narodów, finału Ligi Światowej z poprzednich lat jestem przekonany, że wszelkie sprawy są „dopięte”. Wierzę, że będziemy się cieszyć wspaniałymi widowiskami siatkarskimi na najwyższym poziomie.
– Na to właśnie liczymy, że będziemy świadkami fantastycznego turnieju. Jaką rolę odegrają w nim Polacy?
– Jesteśmy wymieniani jako jedni z faworytów. Na pewno obok USA, Francji, Serbii, może Brazylii, która jednak ma jakieś przejściowe kłopoty i odmłodzonej reprezentacji Włoch. Wierzę w to, że znajdziemy się w strefie medalowej. Biorąc pod uwagę charakter naszego selekcjonera Nikoli Grbicia, który jest fanem tylko i wyłącznie zwycięstw i dla niego drugie miejsce jest porażką to wierzę, że wszyscy będziemy cieszyć się 11 września z obrony tytułu.
– Polscy kibice dołożą swoją cegiełkę do ewentualnego sukcesu drużyny?
– Oczywiście. Hale w naszym kraju będą pełne. Wszystkie bilety są wyprzedane. Zawodnicy bardzo mocno liczą na doping i wsparcie biało-czerwonych fanów. Wiem z doświadczenia, że przed własną publicznością gra się zdecydowanie łatwiej i dużo przyjemniej. Głośne trybuny naprawdę potrafią uskrzydlić.
W piątek o 20.30 Polska zagra z Bułgarią. W niedzielę rywalem biało-czerwonych będzie Meksyk, a we wtorek na koniec fazy grupowej Polacy zmierzą się z Amerykanami.
W mistrzostwach świata siatkarzy w Polsce i Słowenii biorą udział 24 reprezentacje podzielone na sześć grup. Z każdej grupy do 1/8 finału awansują po dwa czołowe zespoły oraz cztery najlepsze drużyny z trzecich miejsc.