Mija tydzień od tragicznego zdarzenia w Lubieni, w którym zginęła 32-letnia kobieta i jej nienarodzone dziecko. Ranny został także brat kobiety, z kolei dwójce małych dzieci szczęśliwie nic się nie stało. Przyjaciele rodziny oraz krewni proszą o wsparcie finansowe dla męża zabitej kobiety i ich maluchów.
Przypomnijmy, 61-letni mieszkaniec powiatu starachowickiego pierwszego września przed godziną 11.00 wypił alkohol, zażył narkotyki i postanowił wsiąść do samochodu. Najpierw doprowadził do kolizji w miejscowości Młynek, skąd uciekł. Potem w Lubieni na zakręcie stracił panowanie nad pojazdem i wjechał na chodnik, którym z przedszkola wracała matka z dwójką dzieci, trzecie miało urodzić się za dwa tygodnie.
Pani Dominika zginęła na miejscu. Na miejscu lekarze LPR wykonali cesarskie cięcie, aby ocalić dziecko. Niestety nie udało się go uratować. Anna Nowak z rodziny zmarłej mówi, że do zdarzenia nigdy nie powinno dojść.
– Cieszyli się, że będą mieć własny dom, w którym będzie panować ciepło, miłość i szacunek. Dominika była tak serdeczna, pracowita, zaradna, piękna i mądra – mówi pani Anna. Członkowie rodziny podkreślają, że swoje zadania żony, matki, córki czy wnuczki wypełniała wspaniale.
– Takie małżeństwo jak Dominiki i Mateusza się nie zdarza się często, szanowali się i kochali – mówią.
Pogrzeb pani Dominiki i małej Hani odbył się przedwczoraj. Z ogromną traumą i pustką pozostał mąż kobiety Mateusz i dwójka maleńkich dzieci: niespełna 5-letnia Emilka oraz 2,5-letni Staś. Zbiórka pieniędzy dla pogrążonej w żałobie rodziny ma także nagłośnić problem pijanych kierowców – mówią Natalia i Jędrzej Dziarmagowie.
– Chcemy, aby Mateusz przez najbliższy miesiąc mógł zostać z dziećmi w domu, przeżyć tę żałobę. Nic więcej nie możemy zrobić, tylko tyle. Chcemy też poprzez zbiórkę nagłośnić, że pijani kierowcy to nadal problem, to jest plaga, dosyć tego – mówią kuzyni pani Dominiki.
To, co wydarzyło się w Lubieni wpłynęło także na lokalną społeczność. Mieszkańcy boją się korzystać z chodnika, na który wjechał pijany kierowca. Żyją tą tragedią, rozmawiają o niej, starają się też pomagać.
– Mówi się, że kierowcę czeka 12 lat więzienia. Co to jest? Każdy mówi, że to mało. Mało kto znał tę kobietę. Ludzie płakali na mojej ulicy. Serce się kraje, najbardziej szkoda tych małych dzieci – mówią mieszkańcy.
Wracająca z rozpoczęcia roku szkolnego młodzież także widziała wypadek. Jeden z chłopców szedł za rodziną pani Dominiki. Widział całe zdarzenie i siłę, z jaką wjechał w ludzi kierowca osobowego citroena. Strach przeżywają też matki, których dzieci tamtędy chodzą do szkoły.
– Współczuję tej rodzinie, nawet nie wyobrażam sobie, co teraz czują – mówi jedna z matek.
Młode małżeństwo niedawno sprowadziło się do Lubieni. Kupili dom, który chcieli wyremontować. Aby dorobić, mąż pani Dominiki wyjechał za granicę, na urlop miał przyjechać w miniony weekend. Tragedia sprawiła, że cały świat mężczyzny wywrócił się do góry nogami. Pozostał sam z dwójką malutki dzieci, które widziały śmierć swojej ukochanej mamy.
Rodzina tragicznie zmarłej 32-latki przypomina także, że to kolejna śmierć matki z dzieckiem spowodowana przez pijanego kierowcę. Rok temu podobny wypadek miał miejsce w Daleszycach.
Zbiórka prowadzona jest poprzez portal zbieram.pl.
Śledczy postawili 61-letniemu kierowcy dwa zarzuty, związane z kierowaniem pojazdu pod wpływem alkoholu i narkotyków, a także ze spowodowaniem w tym stanie śmiertelnego wypadku. Jest także podejrzany o ucieczkę z miejsca zdarzenia. Grozi mu 14 lat więzienia.