Piłkarze ręczni Łomży Industrii Kielce w meczu pierwszej kolejki Ligi Mistrzów pokonali francuski HBC Nantes (40:33), ale obrotowy kielczan Arciom Karalek nie był do końca zadowolony z gry.
– Jeszcze nie jesteśmy w najwyższej formie – powiedział po meczu.
19-krotni mistrzowie Polski w środowym pojedynku prowadzili przez całe spotkanie i pewnie sięgnęli po dwa punkty.
– Mieliśmy bardzo dobry początek. Mateusz Kornecki uratował nas cztery czy pięć razy z rzędu broniąc w sytuacjach sam na sam. Prowadziliśmy pięcioma bramkami i to dodało nam więcej pewności siebie. A przeciwnik musiał cały czas gonić, co nie jest łatwe – podkreślił trener Tałant Dujszebajew, który chwalił też drugiego z kieleckich bramkarzy Andreasa Wolffa. – Andy dał dobrą zmianę. Pod koniec pierwszej połowy miał kilka bardzo dobrych interwencji. A w drugiej połowie kluczem do zwycięstwa była koncentracja – powiedział kirgiski szkoleniowiec.
– Na początku meczu graliśmy bardzo dobrze, dużo biegaliśmy do kontry, zrobiliśmy przewagę i potem chcieliśmy utrzymać ją do końca meczu. Na początku drugiej części gry jeszcze zwiększyliśmy dystans i dlatego wygraliśmy – dodał Karalek.
Spotkanie niemal przez pełne 60 minut toczone było w bardzo szybkim tempie. „Rotowaliśmy składem. Wiedzieliśmy, że zespół z Nantes to jedna z najszybciej grających drużyn na świecie. Dlatego ciężko się z nimi walczy. Jestem zadowolony z tego, co pokazali moi zawodnicy. Nie graliśmy o taką stawkę od trzech miesięcy, bo mecze kontrolne to zupełnie coś innego. Dlatego tym bardziej możemy być zadowoleni z tego spotkania” – chwalił swój zespół trener Łomży Industrii.
Zwycięstwo polskiej drużyny nie jest oczywiście żadną niespodzianką, ale już rozmiary tej wygranej mogą trochę zaskakiwać. Ekipa z Nantes na początku sezonu prezentowała świetną dyspozycję. Podopieczni trenera Gregory Cojeana w meczu o Superpuchar Francji pokonali 37:33 Paris-Saint Germain, a w spotkaniu ligowym pewnie wygrali z Chambery Savoie 30:21.
– Spodziewaliśmy się zwycięstwa, ale jego rozmiary nie mają już dla mnie żadnego znaczenia. W Lidze Mistrzów najważniejsze są dwa punkty, tylko to się liczy” – powiedział białoruski obrotowy mistrza Polski.
Dodał, że jego drużyna nie jest jeszcze w optymalnej dyspozycji.
– Jeszcze nie jesteśmy w najlepszej formie, chcemy utrzymywać rytm przez 60 minut, a dziś czasem nam tego brakowało. Chcemy biegać i biegać. Z każdym meczem będzie jednak coraz lepiej – zapewnił Karalek.
W następnej kolejce Ligi Mistrzów (22 września) kielczanie zagrają na wyjeździe z hiszpańską Barceloną.