Wicepremier Mariusz Błaszczak zatwierdził dziś umowę na 288 samobieżnych wyrzutni rakietowych K239 Chunmoo dla Wojska Polskiego. Dostawy sprzętu mają rozpocząć się w przyszłym roku. Tymczasem w drodze do Polski są już pierwsze armatohaubice K9 i czołgi K2, które wojsko kupiło w Korei Południowej w lipcu.
Wicepremier wyjaśnił, że na mocy dokumentu do Wojska Polskiego trafi w sumie 288 wyrzutni K239 Chunmoo. Są to samobieżne kołowe wieloprowadnicowe wyrzutnie rakiet, które mogą strzelać pociskami o różnym kalibrze. Możliwości koreańskiej broni są zdaniem ekspertów porównywalne z amerykańskimi HIMARS-ami.
Chunmoo jest wyposażona w dwa kontenery, w każdym może mieć sześć rakiet kalibru 239 mm o zasięgu około 80 km lub pocisk balistyczny o zasięgu około 290 km. Wyrzutnie zostaną zintegrowane z pojazdami Jelcz, które są produkowane przez zakłady Polskiej Grupy Zbrojeniowej, będą także wyposażone w polskie systemy łączności i system zarządzania polem walki Topaz.
– To bardzo dobra i sprawdzona broń. Naszym wspólnym sukcesem jest to, że pierwszy dywizjon zostanie nam dostarczony już w przyszłym roku – podkreślił Mariusz Błaszczak.
Dodał, że pierwsze 18 wyrzutni trafi do jednostek podległych 18 Dywizji Zmechanizowanej, co oznacza, że będą broniły wschodniej flanki NATO.
Pierwsze 24 armatohaubice i 10 czołgów wyruszyły dziś (19 października) drogą morską do Polski i jeszcze w tym roku trafią do żołnierzy WP.
Szczegóły na portalu Polska Zbrojna.