Nadal nie jest w pełni sił stoper Korony Kielce Piotr Malarczyk. We wtorek musiał opuścić boisko w Łęcznej w 73 min. podczas meczu Pucharu Polski z miejscowym Górnikiem, zgłaszając uraz bez udziału przeciwnika.
– To jest pokłosie kontuzji, którą leczę od trzech miesięcy. Wszyscy wiedzą, że chodzi o plecy, ale to jest bardzo ogólnie powiedziane. Spotkanie w Łęcznej to tak naprawdę mój pierwszy mecz na takiej intensywności od kwartału. Grałem wprawdzie przez 45 minut w sparingu i 70 minut w rezerwach, ale tam tempo nie było porywające. W Łęcznej czułem, że jeszcze nie wszystko funkcjonuje tak jak powinno, bo przerwa od tak mocnego wysiłku była jednak bardzo długa. Dlatego uznałem, że to jest ten moment, żeby opuścić boisko. Nie chciałem bardziej ryzykować, bo teraz ostatnie czego bym chciał to odnowić sobie uraz, a więc myślę, że nie będzie źle – powiedział Piotr Malarczyk.
– Mam nadzieję, że zobaczymy Piotrka w Częstochowie. Nadzieja umiera ostatnia. Decyzję podejmiemy przed wyjazdem – powiedział podczas czwartkowego spotkania z dziennikarzami trener Korony Leszek Ojrzyński.
31-letni Piotr Malarczyk urazu placów doznał podczas lipcowego zgrupowania drużyny w Warce i od tego czasu nie może w pełni dojść do siebie.
W sobotę (22 października) w 14. kolejce PKO BP Ekstraklasy piłkarze Korony Kielce zmierzą się na wyjeździe z liderem tabeli, Rakowem Częstochowa. Spotkanie rozpocznie się o godz. 20.00.