Ma 13 lat i dzielnie walczy z nowotworem. By rozpocząć terapię ratującą życie, potrzeba 1,8 mln zł – bez tego nie uda się wygrać z chorobą. Michał Podyma pochodzi ze Staszowa. To syn górnika, pracującego w Grupie Azoty „Siarkopol” w Grzybowie. Koszmar całej rodziny zaczął się w styczniu tego roku. Od tamtej pory, chłopiec zmaga się z ciężką chorobą. To chłoniak Burkitta, z przerzutami do wątroby i klatki piersiowej.
Na portalu pomagam.pl trwa zbiórka, na pomoc ruszyła także załoga Grupy Azoty „Siarkopol”. Łukasz Komendera, prezes firmy informuje, że obecnie chłopak jest po ciężkiej chemioterapii, rak jednak nie odpuszcza. Nadzieją jest terapia CAR-T Cell.
– Ten guz po ostatniej chemioterapii się zmniejszył, ale niestety nadal jest, co więcej są przerzuty. W tej chwili, specjaliści w Polsce określili, że ratunkiem dla tego dziecka jest przeprowadzenie terapii amerykańskiej, która niestety dla dzieci w Polsce nie jest refundowana. W związku z tym konieczne jest zebranie tej kwoty. To ostatnia deska ratunku – mówi.
Paweł Dendera, członek rady nadzorczej i Solidarności w Grupie Azoty „Siarkopol” przypomina, że na początku leczenia guzy zniknęły, ale radość ta trwała jedynie 2 miesiące. Rak zaatakował ponownie. – Tym razem mocniej, a my chcemy uderzyć jeszcze mocniej. Mam nadzieję, że wspólnie poradzimy sobie z tym „łobuzem” – mówił.
Przewodniczący NSZZ „Solidarność” w firmie Stanisław Lech Zalewski, mówi, że dotychczas zebrano jedynie około 4,5 procent potrzebnej kwoty. – My ze swoich składek przekażemy co najmniej 20 tys. zł na pomoc – dodaje.
Pomagamy, bo jesteśmy wrażliwi na ludzkie nieszczęście, a górnicy zawsze trzymają się razem – mówi Jerzy Kozioł, przewodniczący związku zawodowego Ruchu Ciągłego.
– Dziadek Michała jest emerytowanym górnikiem, w tym zakładzie pracuje także jego tata i wujek. Apelujemy do wszystkich życzliwych ludzi o wsparcie. Ta rodzina nie może zostać zdana sama na siebie – mówi.
W pomoc o nadzieję włączył się Łukasz Korus – współpracownik Anny Krupki, wiceminister sportu i turystyki, doradca biura zarządu Elektrowni Enea Połaniec. Jak mówił, bez możliwości leczenia i bez pomocy jego szanse na życie maleją.
– To jedna z bardzo trudnych sytuacji, mówimy tu o życiu młodego człowieka. To sprawa życia i śmierci, więc wszystkie ręce na pokład – apeluje.
Niebawem na rzecz chłopca będą organizowane festyny charytatywne i zbiórka pieniędzy.